Kibice, którzy zasiedli w hali MOSiR-u w sobotni wieczór z pewnością nie mogli narzekać na brak wydarzeń, jak i emocji, które towarzyszyły pojedynkowi do ostatnich sekund.
Na parkiecie spotkały się ze sobą drużyny, które w dwóch pierwszych meczach Energa Basket Ligi uznały wyższość rywali. Na domiar złego trener gospodarzy Robert Witka nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Artura Mielczarka a aż trzech zawodników z pierwszej piątki, zagrało na silnych lekach przeciwbólowych.
Sam mecz na dobre rozpoczął się w ostatniej kwarcie. Wprawdzie pierwsze 10. minut HydroTruck wygrał różnicą ośmiu punktów, tak w dwóch kolejnych przewaga należała do obecnych triumfatorów Suzuki Pucharu Polski. Na ostatnią ćwiartkę widowiska to Stal wychodziła w lepszych nastrojach, bowiem prowadziła różnicą 12. punktów a po punktach byłego koszykarza Rosy Daniela Szymkiewicza ich przewaga jeszcze wrosła. Miejscowi najwięcej problemów mieli z przeforsowaniem dość szczelnej defensywy zespołu z Ostrowa Wielkopolskiego.
Jeszcze na 2:30 przed końcem zawodnicy trenera Jacka Winnickiego wygrywali 73:66 i wówczas sygnał kolegom do ataku dał Adrian Bogucki. Center zdobył cztery kolejne punkty a o czas poprosił szkoleniowiec Stali. Ten nie wiele pomógł, bo HydroTruckowi wychodziło niemal wszystko. Po skutecznych akcjach Obie Trottera i Rosa Camphora na świetlnej tablicy pojawił się wynik 78:74, a gości dobił powracający po kilku latach do radomskiego zespołu Jakub Zalewski. - To był bardzo szalony mecz. Cieszymy się z wygranej – mówił po spotkaniu zdobywca 17. punktów, Fin Carl Lindbom.
HydroTruck Radom – BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 80:74
Kwarty: 24:16, 13:18, 14:28, 29:12.
HydroTruck: Odigie 2, Piechowicz 14, Trotter 11, Zalewski 4, Camphor 13, Bogucki 14, Wall 3, Lindbom 17, Wątroba 2, Zegzuła 0.
















Napisz komentarz
Komentarze