Broń Radom przystępowała do meczu z Wilgą nieco osłabiona, ale z dużymi nadziejami. Klub z Plant chciał zrehabilitować się za porażkę z Oskarem Przysucha, jednak ta sztuka podopiecznym Artura Kupca się nie udała. Broń miała wiosną odrabiać straty do lidera z Białobrzeg, tymczasem mimo sporych kłopotów Pilicy, która gubi punkty zdziesiątkowana kontuzjami, "Broniarze" wciąż stoją w miejscu i tracą do białobrzeżan sześć "oczek".
Od pierwszych minut widać było, że gospodarzom zależy na obronie i urwaniu faworytowi przynajmniej jednego punktu. Najlepsze okazje dla podopiecznych Artura Kupca przyszły wraz z końcówką meczu. Wówczas dogodną sytuację miał Adam Imiela, jednak piłka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później z rzutu wolnego strzelał Przemysław Wicik, ale tym razem skuteczną i efektowną interwencją popisał się golkiper ekipy z Garwolina.
Po przerwie Broń nie przestała atakować, ale ponownie nie udało się strzelić bramki. W 67. minucie gry Adam Imiela minął bramkarza, ale fatalnie spudłował, trafiając tylko w boczną siatkę. Niewykorzystana sytuacja okazała się być ostatnią szansą na strzelenie gola. Ostatecznie kibice oglądający mecz w Garwolinie bramek nie zobaczyli.
- Do zakończenia sezonu jest jeszcze sporo spotkań, jeszcze wiele się może zdarzyć i my wierzymy, że uda nam się dogonić lidera. Nie udało się wygrać, ale ja cieszę się, że zobaczyłem znowu walczący zespół, drużynę pełną gębą - powiedział trener Artur Kupiec.
Remis skomplikował sytuację Broni, która mogła być w bardzo korzystnej sytuacji przed meczem na szczycie - Mszczonowianka - Pilica. Teraz jednak trzeba patrzeć za siebie, bo zaległości nadrobiła także Energia Kozienice, która idzie jak burza. Kozieniczanie odnieśli szósty triumf z rzędu i dogonili Broń w tabeli ligowej. Tym razem Energia pokonała 1:0 Spartę Jazgarzew.
Wilga Garwolin - Broń Radom 0:0














Napisz komentarz
Komentarze