Jeszcze w pierwszej połowie lat 90-tych ubiegłego wieku ciepła woda z kotłowni trafiała do kranów i grzejników w pobliskich domach. Nie wszyscy byli jednak zadowoleni z jakości usług świadczonych przez osiedlową kotłownię, wyposażoną w przestarzałe kotły i pompy. Z czasem właściciele okolicznych domów zaczęli więc odłączać się od miejskiej sieci i montować na swoje potrzeby własne piece w piwnicach.
- W domach położonych w pobliżu kotłowni zimą było bardzo gorąco. Tymczasem do budynków znajdujących się dalej trafiała letnia, a czasami wręcz zimna woda, co nie zapewniało odpowiedniego ogrzewania pomieszczeń. W czasie siarczystych mrozów wręcz marzliśmy, chodząc po mieszkaniu w grubych swetrach i kamizelkach - opowiada pan Karol, mieszkaniec jednego z segmentów przy ulicy Na Stoku.




- Gdy wieje silny wiatr wszystko huczy i trzeszczy. Tylko patrzeć, jak kiedyś zerwie resztki blachy i eternitu i polecą one na nasze domy - mówi pani Maria, która mieszka w okolicy zapomnianej rudery.
Sprawdziliśmy, do kogo należy niewykorzystywana od lat kotłownia na Wacynie. - Nieruchomość została sprzedana kilka lat temu. Obecnie działka wraz z zabudowaniami po byłej kotłowni przy ulicy Urodzajnej należ do prywatnej osoby - informuje Katarzyna Piechota-Kaim, rzecznik prasowy prezydenta Radomia.
- Kto więc zobliguje właściciela tego terenu do uprzątnięcia poniewierających się kawałków płyt eternitowych oraz właściwego zabezpieczenia budynku przed dostępem osób postronnych? - pytają mieszkańcy Wacyna.
- Kontrolujemy to miejsce, ponieważ mieliśmy sygnały, że do budynków po dawnej kotłowni dostają się postronne osoby. Nasz patrol pojedzie na miejsce i sprawdzi, jak wygląda sytuacja. Jeśli faktycznie teren wymaga uprzątnięcia i jest niewłaściwie zabezpieczony, to ustalimy właściciela nieruchomości i skontaktujemy się z nim, aby zajął się problemem - zapewnia Piotr Stępień, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu.














