
Sympatycy radomskiego klubu, którzy pojawili się w sobotni wieczór w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu nie mogą czuć się zawiedzeni. Mecz Rosy ze Startem był emocjonujący, obfitował w niezwykle efektowne akcje. Była nawet krew... kiedy cios łokciem w twarz otrzymał Slavica Bogavac. Najważniejsze jednak tego wieczoru było to, że Rosa odniosła długo oczekiwany triumf!
A zaczęło się imponująco! "Trójka" Huberta Radke, potem celny rzut z wyskoku Dominique Wise'a i było 5:0. Goście odpowiedzieli trafieniem Marcina Malczyka, ale przez kolejne sześć minut nie zdobywali punktów, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali i powiększali przewagę. Ozdobą meczu można była akcja dwóch Amerykanów z trzeciej minuty pierwszej kwarty - Wise podawał do Ronalda Dorseya, a ten efektownym wsadem umieścił piłkę w koszu za co dostał owację od publiczności. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego rozpoczęli ten mecz z wielkim impetem, a ta akcja jeszcze dodała skrzydeł Rosie. Pierwsza kwarta to też popis Kima Adamsa, który zanotował w tej części gry aż siedem zbiórek!
W drugiej "ćwiartce" gdynianie po trafieniu za trzy Marcina Malczyka zbliżyli się na dwa punkty (25:23), jednak tylko na moment. Radomianie nie dali się rozpędzić Startowi i dość szybko ponownie powiększyli przewagę. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 31:24.




Po przerwie gra Rosy nie wyglądała już tak dobrze. Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego grali nerwowo, notowali straty i niecelne rzuty. Warto jednak wspomnieć o kolejnej przepięknej akcji (37:30) zawodników z USA - tych samych, co w pierwszej kwarcie. To zagranie wielu kibiców oklaskiwało na stojąco. Potem niestety gospodarze nieco się pogubili i na dziesięć minut przed końcem ich przewaga stopniała do zaledwie dwóch oczek (45:43).
Ostatnia kwarta zapowiadała się więc emocjonująco. Rozpoczęło się dobrze, bo od celnego rzutu zza linii 6,75 Dorseya. Goście szybko popełnili pięć przewinień i każde kolejne skutkowało rzutami wolnymi dla Rosy. Trzy razy faulowany był Kim Adams, jednak na sześć wolnych trafił tylko jeden. Gdyby Amerykanin był nieco bardziej skuteczny, to mecz mógłby w tym momencie zostać rozstrzygnięty. Tak się nie stało, ale Adams zrehabilitował się chwilę później efektownym wsadem (60:53). To była chyba decydująca akcja meczu, do końca pozostała wtedy nieco ponad minuta i przyjezdni już się nie podnieśli. W końcówce faulowali jeszcze Wise'a i Dorseya, ale obaj bezbłędnie wykonywali wolne i czwarte zwycięstwo Rosy w sezonie, a drugie przed własną publicznością stało się faktem!
Radomianie czekali na ligowy triumf od 1 grudnia 2012r. W ostatnich meczach (wyłączając pojedynek przed tygodniem z Treflem Sopot) brakowało niewiele. Tym razem udało się odnieść zwycięstwo i jest to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami.
Rosa Radom - Start Gdynia 66:55 (18:9, 13:15, 14:19, 21:12)
Rosa: Dorsey 17, Wise 14, Radke 10, Zalewski 7, Donigiewicz 5, Bogavac 4, Adams 3, Kardaś 0, Montgomery 0, Bogdanowicz 0, Nikiel 0
Start: Rothbart 12, Kucharek 10, Andrzejewski 10, Malczyk 8, Mokros 5, Kowalczyk 4, Jankowski 3, Wojdyła 3, Mordzak 0, Pietkiewicz 0














