
Spotkanie we Włocławku, podobnie jak to rozgrywane kilka dni temu w Radomiu okraszone było sporą dawką emocji. Rozpoczęło się dla radomian bardzo dobrze. Po celnym rzucie Łukasza Majewskiego było 3:9. Goście utrzymali tę przewagę do końca pierwszej kwarty (13:18). Na początku drugiej ćwiartki radomianie prowadzili nawet ośmioma punktami (17:25), ale potem inicjatywę przejęli gospodarze, którzy po dwóch celnych rzutach wolnych Mateusza Kostrzewskiego i trafieniu z dystansu Paula Grahama wyszli na prowadzenie 27:25, a do przerwy jeszcze je powiększyli (38:32).
W trzeciej ćwiartce przyjezdni po trafieniach Roberta Witki i Jakuba Dłoniaka zniwelowali nieco stratę (45:41), ale chwilę później Anwil ponownie "odjechał" z wynikiem i po 30 minutach gry było 58:44. Wydawać by się mogło w tamtym momencie, że losy meczu są już rozstrzygnięte. Nic bardziej mylnego, bowiem Rosa rozpoczęła pogoń, która przyniosła efekt. Niespełna dwie minuty przed końcem do kosza trafił Kamil Łaczyński i radomianie objęli prowadzenie (66:67). Minutę później rzutem z dystansu odpowiedział Danilo Mijatović, a zaraz potem dwa rzuty wolne celnie egzekwował Łączyński (69:69) i do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.
Decydującą część gry świetnie rozpoczęli podopieczni trenera Miliji Bogicevicia, którzy zdobyli sześć oczek z rzędu (75:69). Koszykarze z z Radomia próbowali jeszcze zniwelować straty, ale ta sztuka im się nie udała i to Anwil wygrał 81:75 i zrównał się z Rosą punktami w tabeli Tauron Basket Ligi.
Anwil Włocławek - Rosa Radom 81:75 (13:18, 25:14, 20:12, 11:25, d. 12:6)
Anwil: Graham 18, Hajrić 13, Kostrzewski 12, Callahan 11, Sokołowski 11, Pamuła 8, Mijatović 6, Witliński 2
Rosa: Lucious 16, Majewski 13, Dłoniak 12, Witka 10, Łączyński 10, Radke 6, Jeszke 4, Adams 2, Zalewski 2, Kardaś














