Rosa wyraźnie przegrała z Energą

Koszykarze Rosy przystąpili do tego spotkania osłabieni brakiem Kirka Archibeque'a oraz Huberta Radke, co wyraźnie odbiło się na dyspozycji radomian w tym meczu. Oba zespoły postawiły na początku tego spotkania na szybki basket, nie brakowało rzutów z dystansu, jak i efektownych wsadów, które były domeną Kima Adamsa. Początek pierwszej kwarty był jeszcze wyrównany, ale potem radomianie zatracili skuteczność rzutową, a przyjezdni wręcz przeciwnie, trafili aż pięć "trójek" i wygrali pierwszą kwartę 23:12. 

Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego od samego początku kolejnej części gry rozpoczęli pogoń. Już po trzech minutach trener gości Adnrej Urlep poprosił o przerwę dla swojego zespołu. Gra miejscowych wyglądała już lepiej i z każdą kolejną minutą niwelowali oni stratę do przeciwnika. Praktycznie równo z syreną końcową oznaczającą koniec pierwszej połowy do kosza z dystansu trafił Korie Lucious i było już tylko 36:38.

O ile jeszcze w pierwszej części trzeciej kwarty radomianie toczyli wyrównany bój, tak potem goście sukcesywnie powiększali przewagę. Na półtorej minuty przed końcem trzeciej ćwiartki tracili dziesięć oczek (45:55), a po trzydziestu minutach było już 47:65.