
- Jestem samodzielną osobą i dlatego nie wyobrażałam sobie ingerencji w moją prywatność. A jednak zdarzył się telefon od jednej z ważnych osób z telewizji, która przez kilkanaście minut bezczelnie naciskała, żebym namówiła Kamila do pewnej decyzji.
To był dość dramatyczny moment w całej sprawie. Kamil ledwo wyszedł ze szpitala, a ja nagle czułam, że ktoś chce wymusić na mnie siłą, żebym zrobiła coś wbrew swojej, a być może i jego woli. Ja wewnątrz jestem twardą Ślązaczką. Pan, który dzwonił, po tej rozmowie musiał chyba zmienić zdanie. Padło wiele mocnych słów. Ta rozmowa kosztowała mnie tak dużo emocji, że po jej zakończeniu po prostu się rozpłakałam. Z wściekłości.














