
Piotr Gradzik z pismem do Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa w Urzędzie Miejskim zwrócił się kilka miesięcy temu. Co zastanawiające, jeszcze zanim przyszła odpowiedź (w połowie lipca) pojawiła się ekipa, która ścięła część gałęzi. - Całkiem spore konary pocięto i wrzucono na samochód, pod hasłem "likwidujemy posusz", czyli zielone gałęzie, które mogłyby przeszkodzić wykonawcy tej budowy! Jest to dla nas o tyle bulwersujące, że to drzewo miało być pomnikiem przyrody, nie powinno być w tym momencie dotykane przez pilarzy – skarży się Piotr Gradzik, który na dowód przesłał również zdjęcia.
„To niebywałe, ale dokładnie cztery miesiące zajęło temuż Wydziałowi sporządzenie tej dość lakonicznej odpowiedzi. Co do meritum, to widzę tu zasadniczą sprzeczność polegającą na tym, że jak napisano, drzewo spełnia wszystkie kryteria (krajobrazowa, przyrodnicze, zdrowotne), problemem zaś jest zaplanowana nieopodal inwestycja. Drzewo z inwestycją nie koliduje i jak zapewniał wielokrotnie z-ca prezydenta K.Frysztak, budowa jest neutralna dla środowiska i nie zagraża jakimkolwiek drzewom” - poinformował nas w e-mailu mieszkaniec Radomia. „Te cztery miesiące były potrzebne po to, by ogłosić przetarg, podpisać umowę i rozpocząć roboty budowlane, zaś Wydział Ochrony Środowiska dostał polecenie wstrzymania się z odpowiedzią (inaczej tego nie widzę). Plan udał się w 100 proc.

Ostatecznie uznano, że drzewo pomnikiem nie będzie, jednak z uwagi na jego walory należy objąć go szczególnym nadzorem. „Poprzez swoje miejsce wzrostu oraz rozpoczęty proces budowlany klon narażony jest na uszkodzenia oraz stresy, dlatego wymaga skutecznej czynnej ochrony”.
Inwestor zobowiązał się do zwiększenia strefy pomiędzy drzewem a ogrodzeniem placu zabaw na tyle, na ile będzie to możliwe; rozmieszczenie urządzeń było dodatkowo konsultowane z uwagi na system korzeniowy drzewa.

Najświeższe wiadomości z Radomia i regionu znajdziesz na profilu CoZaDzien.pl na Facebooku - TUTAJ.














