
Edyta Górniak swoją pierwszą sesję zdjęciową w której „nie była do końca ubrana” miała dziewięć lat temu. Wtedy to swoje wdzięki prezentowała panom, epatując golizną z okładki Playboya. Oczywiście nie ma w tym niczego złego, w końcu wiele celebrytek decyduje się na dość mocne sesje w magazynie dla panów. Jednak Górniak na tym nie poprzestała, a swój drugi pokaz przed szkłem aparatu dała trzy lata później – znowu na okładce, tym razem Vivy. Jak niedawno przyznała celebrytka, te czasy już minęły i nie powrócą. Nie powrócą juuuuż:
„Nie będę na pewno, jak niektóre koleżanki z branży, epatować golizną. Nie tylko dlatego, że nie mam się czym pochwalić, ale dlatego, że jest to wbrew mojej filozofii.”
Tak naprawdę hipokryzji w tym wyznaniu jest sporo, skoro w najnowszym teledysku do utworu „Oczyszczenie” pozuje w basenie, a strój? Dosyć skąpy… ale jak zwykle wszystko spoko – to przecież nie to samo, tylko zupełnie co innego, a tak w ogóle to przecież teledysk i o to chodzi.
„Uważam, że obraz do muzyki jest ilustracją i można grać kobiecością, sensualnością, dziewczęcością, natomiast na pewno nigdy w moich teledyskach nie będzie takiej brudnej erotyki, chociaż jest bardzo mocna.”
Podsumowując – chociaż erotyki sporo, to to nie jest to samo. Dlaczego?
A, kto wie.















