Panie trenerze jest Pan utytułowanym szkoleniowcem, który m.in. z Wisłą Kraków zdobył mistrzostwo Polski. Teraz przyjął Pan pracę w Radomiaku, czyli zespole drugoligowym. Co Pan skłoniło do przyjęcia oferty radomskiego klubu?
Jestem takim człowiekiem, że jak dostaję zaproszenie to z niego korzystam. Z każdym mogę porozmawiać. Tak samo było tym razem. Właściciel klubu zaprosił mnie do Radomia. Przyjechałem w piątek i porozmawiałem z nim. Przedstawił mi długofalowe cele zespołu, pokazał swoją wizję oraz zaprezentował bazę treningową i pokazał jakie są tu możliwości. I stwierdził, że potrzebują człowieka, który poprowadzi ten zespół i będzie odpowiadał za rozwój Akademii. Ja pasowałem do tej wizji i się dogadaliśmy. Wytłumaczyłem mój pomysł na pracę w Radomiu i prezes to zaakceptował. Następnego dnia odwiedziłem stadion, zobaczyłem szatnię i obiekty treningowe oraz poznałem zawodników. Po południu obejrzałem mecz Radomiaka na pożegnanie stadionu na Struga 63, a trzydzieści minut po meczu podpisałem kontrakt na prowadzenie drużyny.
Jakie cele postawili przed Panem właściciele klubu? Pierwszym jest awans do I ligi, a docelowo do Ekstraklasy?
Dla mnie najważniejszy jest plan długofalowy. A on zakłada zbudowanie dobrej, solidnej drużyny ekstraklasowej, która będzie oparta na zawodnikach Akademii. Oczywiście są też cele krótkofalowe, które mówią, że Radomiak najpóźniej do czerwca 2017 roku ma awansować do I ligi. Potem ma przyjść stabilizacja zespołu, a następnie za 2-3 lata awans do Ekstraklasy.
Czyli w tym sezonie jeszcze nie walczycie o awans, tylko spokojnie skupiacie się na budowaniu zespołu, a za rok już w pełni skoncentrujecie się na walce o I ligę?
Teoretycznie tak powinno być. Ale to jest piłka nożna i każdy chce wygrywać. Zawsze myśli się o najbliższym spotkaniu i ono jest najważniejsze. Wszystkich: kibiców, właścicieli czy piłkarzy interesują sobotnie mecze i zwycięstwo w nich, a nie cele długofalowe. Dlatego nie możemy powiedzieć, że na razie nie gramy o awans, bo w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo, a jeżeli to przełoży się na awans tym lepiej. Na pewno nie będziemy specjalnie przegrywać spotkań, żeby zostać w II lidze.
Verner Lička




Będzie Pan również odpowiedzialny za tworzenie Akademii Piłkarskiej Radomiaka Radom. Jak Pan widzi ten projekt? Czy będzie to trudniejsze zadanie, niż prowadzenie seniorskiej drużyny?
Mam już za sobą dwa projekty akademii piłkarskiej w Baniku Ostrawa. Tworzyłem te projekty przez 11-12 lat, czyli mam w tym duże doświadczenie. A teraz nie muszę wszystkiego zaczynać od nowa, tylko mogę skorzystać z już gotowych projektów i przenieść je na radomskie realia. Wszystko jest już gotowe. Opracowana jest metodologia pracy, rozpisane treningi czy transfery zawodników z drużyn juniorskich do seniorskich. Teraz czekają mnie spotkania z trenerami młodzieży w Radomiaku, na których będę im to wszystko tłumaczył. W życiu jestem optymistycznym realistą i wiem, że na efekty Akademii trzeba będzie poczekać. Bo zbudowanie jej to jedno, a potem potrzebny jest czas. Minimum 4-5 lat, a może nawet i 10. A jestem realistą i wiem, że jak te efekty przyjdą to mnie w Radomiaku już nie będzie.
W Baniku Ostrawa doczekał się Pan efektów. W pewnym momencie w reprezentacji Czech grało aż sześciu piłkarzy, którzy wywodzili się z prowadzonej przez Pana akademii.
To pokazuje, że mój projekt jest dobry i w Radomiu też może przynieść efekt. Ale ten efekt daje praca systematyczna i długofalowa. W Baniku pierwszy raz rozpoczęliśmy projekt w 1996 roku i trwały on dziewięć lat. A w 2004 roku Banik został mistrzem Czech, a w kadrze miał 20 wychowanków, czyli efektywność była niesamowita. W 2005 roku wygraliśmy Puchar i graliśmy w Lidze Mistrzów. Później większość zawodników przeszła do dobrych zagranicznych klubów chociażby Liverpoolu czy AC Milanu. A to przyniosło duży zysk dla klubu, który zarobił około 45 milionów euro. A szczytem akademii Banika Ostrawa było to, że w 2008 roku na mistrzostwach Europy w kadrze Czech grał sześciu jej wychowanków.
Co sprawia większą radość. Praca z młodzieżą i obserwowanie późniejszego rozwoju wychowanków, czy praca z gotowym klubem, gdzie można ściągać piłkarzy według własnego uznania?
Wszystko zależy od etapu na jakim się jest w karierze. Jak byłem młodszy miałem takie same ambicje jak teraz, czyli chciałem wygrywać. Bo zawsze patrzy się na wyniki trenera. Kiedy szkoleniowiec chce dostać pracę w reprezentacji, czy Sparcie Praga lub Legii Warszawa, przegląda się jego CV i pyta co do tej pory wygrał. Dlatego warto zdobywać tytuły i puchary. Ale z drugiej strony patrzenie, że zawodnicy, którzy przeszli przez akademię sięgają po medale też daje satysfakcję. Oczywiście trudno przypisać sobie sukces akademii, bo na ten wynik składa się praca wielu osób. Bo nigdy jeden człowiek nie jest w stanie wytrenować takiego piłkarza jak chociażby Jakub Błaszczykowski. Bo w piłce nożnej jest jak w życiu, człowiek to malutka jednostka, która ma tylko niewielki wpływ na całość obrazu. Zawsze nad większymi projektami musi pracować zespół fachowców.
Czy miejsce, w którym tworzona jest akademia piłkarska ma znaczenie? Czy też w każdym miejscu na świecie można stworzyć akademię, która jest w stanie wyłapać przyszłe gwiazdy futbolu? I czy w Radomiu to się uda?
Warunki miejscowe są bardzo ważne. Na przykład w promieniu 100 kilometrów od Ostrawy żyje 10 milionów ludzie. To gigantyczny potencjał, z którego czerpaliśmy w Baniku. W Radomiu też jest na to szansa, bo do Warszawy jest 100 kilometrów, a kolejnym ośrodkiem są Kielce oddalone o 80 kilometrów. Mamy jeszcze jeden plus, czyli to, że zaczynamy praktycznie od zera. A to daje każdemu nową szansę i możliwość szybkiego awansu. Przy tworzeniu akademii piłkarskiej najważniejsza jest współpraca miasta, szkół i klubów. W Radomiu to jest i dlatego się zgodziłem na pracę, bo wiem, że w mieście jest wiele osób, którym zależy na piłce nożnej i sukcesie seniorskiej drużyny i Akademii Radomiaka.

Wszystko jest w porządku. Ale poza organizacją ważniejsze są kwestie personalne. W Radomiu jest wiele młodych ludzi, którzy chcą się uczyć. To jest bardzo pozytywne, bo widzę wiele chęci do pracy. A rolą moją i właścicieli zespołu jest to, żebyśmy stworzyli dobre warunki do rozwijania umiejętności przez te młode osoby. A ja już widzę tego pierwsze efekty, bo niektórzy podchodzą do mnie na treningu i pytają o szczegóły, a potem widzę, że realizują to na kolejnych zajęciach.
W sztabie szkoleniowym Radomiaka jest również Zdzisław Radulski, czyli człowiek, który ponad 50 lat spędził w tym zespole. Czy spotkał Pan się wcześniej z taką osobą, która aż tyle lat spędziła w jednej drużynie?
Nie, po raz pierwszy spotkałem takiego człowieka. To bardzo pozytywna osoba. Pan Zdzisław przywitał mnie pierwszego dnia w klubie. Czekał na mnie z miejscowym chlebem, kiełbaskami i spirytusem. To było bardzo miłe. Dodatkowo podziwiam, że w tym wieku ma tyle sił i ambicji. Jest bardzo twardym dla siebie i ciągle ćwiczy, żeby utrzymać tężyznę fizyczną. Chciałbym w tym wieku mieć tylko sił fizycznych i psychicznych co Zdzisław Radulski.
Jest Pan w Radomiu już ponad dwa tygodnie. Zdążył już Pan zapoznać się z większością zawodników, niestety niektórzy ciągle leczą kontuzję i dopiero za jakiś czas będzie mógł Pan ich ocenić, ale z tych piłkarzy co Pan widział, czy są wśród nich zawodnicy, którzy będą w stanie zrobić karierę w wyższych ligach?
Na razie nie jestem w stanie ich w pełni ocenić. Na chwilę obecną są to tylko czysto subiektywne wrażenia. Na to wszystko trzeba czasu i za jakiś okres będą wstanie powiedzieć na co w pełni stać tych chłopaków. Ale dla mnie poza piłkarskimi umiejętnościami bardzo ważne są predyspozycje mentalne.
To kto jest najsilniejszym mentalnie zawodnikiem Radomiaka?
Ciężko powiedzieć. Ale od pierwszych zajęć zauważyłem, że zdolności przywódcze ma Norbert Jędrzejczyk. On potrafi krzyknąć i zmotywować kolegów. Podoba mi się również Agu. To człowiek dobrze poukładany w głowie.
Zdążył Pan już poznać Radom?
Jeszcze nie miałem na to czasu. Jedynie zobaczyłem park niedaleko hotelu.
Na razie mieszka Pan w hotelu. Czy rozgląda się Pan za mieszkaniem?
Aktualnie mam na głowie ważniejsze sprawy, niż szukanie mieszkania. Ale wydaje mi się, że klub już coś dla mnie szuka. Ja teraz mieszkam w Aviatorze i jestem z tego zadowolony. To bardzo wygodne miejsce, gdzie mam wszystko czego potrzebuję.
A już odwiedził Pan jakąś radomską restaurację? Jak Panu smakuje polska kuchnia? I czy trochę nie brakuje czeskich smakołyków?
Stołuję się tylko w hotelu, a ma on znakomitą kuchnię. A czeskiej kuchni mi nie brakuje, bo polska jest moim zdaniem smaczniejsza. Macie pyszne zupy czy sałatki. A dodatkowo mam taką zasadę, że jak jestem we Francji to jem francuskie potrawy, we Włoszech jem włoskiej, a w Polsce polskie.

Nie, nie! Ja za piwem, czy generalnie alkoholem nie przepadam. Choć kilka dni temu wypiłem małe piwo. A pani w barze powiedział, że ma tylko polskie, a dla mnie to nawet lepiej. Nie znam się na piwie i nie byłbym w stanie rozróżnić tego czeskiego od polskiego.
Na sam koniec proszę powiedzieć, kiedy będziemy widzieć pierwsze efekty Pana pracy? Ile czasu musi upłynąć, żeby Pan powiedział, że ta drużyna gra tak jak Pan chce?
Żebym był zadowolony w 100% to pewnie potrzebowałbym 5-8 lat. Ale jest taka zasada, że jak trener jest w pełni zadowolony to oznacza, że zrobił wszystko i powinien odejść. Tutaj są duże oczekiwania, ale na wszystko potrzeba czasu. Wiem, że każdy chce wygrywać i tera czas jest naszym przeciwnikiem, ale spokojnie na wszystko przyjdzie kolei. Z każdym spotkaniem będzie lepiej. A już nawet po pierwszym ligowym pojedynku jeden dziennikarz stwierdził, że na boisku widział ustawienie w choinkę, czyli dla mnie to jasny sygnał, że powoli ta drużyna zaczyna grać tak jak ja chcę.
Ale chyba trochę czasu minie zanim piłkarze przyzwyczają się do nowego ustawienia?
Oczywiście. Zawodnicy grają instynktem, czyli na boisku robią dokładnie to co wytrenowali na treningach. Żeby odnaleźli się w nowym systemie gry potrzebny jest czas. Teraz jest zniecierpliwienie, bo każdy chce osiągać dobre wyniki, nikt nie lubi przegrywać, ale te wynik przyjdą z czasem.
To prawda, Radom jest spragniony piłki na wysokim poziomie. Ale miejmy nadzieje, ze z Panem wyniki Radomiaka się poprawią i przyjdzie awans do I ligi, a w dłuższej perspektywie i do Ekstraklasy.
Mam nadzieje, że podołam i uda mi się wprowadzić ten zespół do wyższej ligi, bo to miasto zasługuje na dobry klub. Ma wspaniałych kibiców, dla których warto ciężko pracować.














