Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
środa, 31 grudnia 2025 23:01
Reklama

Świadek historii - Salomon Birenbaum

- Jeśli się nie zna historii, to się ją powtórzy. Dlatego warto opowiadać, warto wiedzieć – mówił w piątek uczniom VI Liceum Ogólnokształcącego im. Jana Kochanowskiego Salomon Birenbaum, jeden z żydowskich mieszkańców Radomia, który ocalał z Holocaustu.


Salomon Birenbaum, rocznik 1926, przyjechał do Radomia na zaproszenie organizatorów VIII Spotkań z Kulturą Żydowską „Ślad”; to zresztą kolejna jego wizyta w rodzinnym mieście. Za jego poprzedniego pobytu – w styczniu ubiegłego roku – Resursa Obywatelska nakręciła film „Radom Salomona Birenbauma”. W piątek obejrzeli go uczniowie „Kochanowskiego”, goście Śladu i sam bohater. Birenbaumowie przed wojną mieszkali w kamienicy przy ul. Żeromskiego 70; od frontu mieli niewielki sklep spożywczy, w którym pracowała mama, podczas gdy ojciec studiował Torę.

- Chodziłem do szkoły im. Kościuszki (jeszcze kilka lat temu PSP nr 8 mieściła się przy ul. Dzierzkowskiej – przyp. autor). Kiedy wpadałem po lekcjach do sklepu, babcia dawała mi czekoladę Wedla - „Jedyną” – opowiadał młodzieży Salomon Birenbaum. - Pamiętam restaurację Wierzbickiego; zatrzymywały się przed nią zawsze takie eleganckie auta, a my staliśmy po drugiej stronie ulicy i próbowaliśmy odgadnąć markę. Wtedy chłopcy – i ja także – interesowaliśmy się samochodami i dziewczynami. Spacerowało się po Żeromskiego, wtedy Lubelską, jak to się mówiło - od Wierzbika do złotnika... Dziewczynki po jednej stronie, chłopcy po drugiej.

Kiedy wybuchała wojna, ojciec Salomona został zmobilizowany, w Modlinie. W Radomiu została jego żona z dwoma synami. Birenbaumowie trafili do śródmiejskiego getta, a stamtąd do obozu w Bliżynie. Ale wkrótce zaczął działać Auschwitz i obóz w Bliżynie miał zostać zlikwidowany. - Ówczesny komendant przekonywał nas, że nic nam się nie stanie, że pojedziemy do Niemiec. I przed wyjazdem kazał wszystkim zdjąć cywilne ubranie i przebrać się w pasiaki. Dzięki temu 2,5 tys. Żydów nie trafiło od razu po przybyciu do Oświęcimia od razu do gazu – wspominał Salomon Birenbaum. - My tego nie wiedzieliśmy, ale na oświęcimskiej rampie dzielono transporty na tych, którzy mogą wejść za bramę, i na tych, którzy muszą zginąć natychmiast. Ale tych w pasiakach traktowano już jak obozowiczów; uniknęliśmy selekcji.

Śmierci nie uniknął – w późniejszym czasie - młodszy, ośmioletni, brat Salomona David. Ale i Salomon, i jego matka ocaleli. Z Auschwitz przetransportowano go do Sachsenhausen, stamtąd do kolejnego obozu, potem znów do Sachsenhausen. - Cztery razy wracałem do Sachsenhausen – mówił do kochanowszczaków Birenbaum. - Aż wreszcie wyzwoliłem się sam. Amerykanie byli tuż, Niemcy pilnujący obozu uciekali, więc my z kolegą też uciekliśmy. Po drodze natknęliśmy się na amerykańskiego żołnierza. Od nas dowiedział się, że parę kilometrów dalej jest obóz koncentracyjny.

Po zakończeniu wojny wrócił do Radomia, ale tylko na chwilę. Cała rodzina spotkała się w Szwecji. Stamtąd wyemigrowali do USA. Salomon Birenbaum skończył studia inżynierskie, założył firmę. Sprzedał ją w 2000 roku i poświęcił się zgłębianiu Holocaustu.

- Najgorsze w faszyzmie było to, że masowe mordy Niemcy traktowali jak interes, jak biznes... Przecież to wszystko, co zostawało po ludziach idących do gazu, ciężarówki wywoziły do Niemiec, dla Niemców – przypominał.

Salomon Birenbaum nie tylko opowiadał o swoim życiu, ale także odpowiadał na pytania młodzieży.

Po południu w Ramach VIII Radomskich Spotkań z Kulturą Żydowską „Ślad” będzie można obejrzeć w Resursie polsko-niemiecki dokument „Boris Dorfman – A Mentsch” (godz. 16) i spotkać się z potomkami radomskich Żydów, którzy do Radomia przybyli z USA; także z Salomonem Birenbaumem (godz. 17).


Podziel się
Oceń

Reklama