W minioną niedzielę na zalewie w Domaniowie jedna z łodzi doznała awarii silnika. W dodatku silny wiatr spychał łódkę w kierunku czołowej zapory zbiornika i uniemożliwiał manewrowanie. Załoga wzywała pomocy, ale nikt nie reagował. Z pomocą przyszli przysuscy policjanci. Tego dnia był upał i silny wiatr, a na łodzi znajdowała się czwórka dorosłych i dwoje małych dzieci, zaś łódź niebezpiecznie zbliżała się do zapory. Sternik jachtu, aby zapobiec rozbiciu łodzi, zacumował jacht na kotwicy. - Mieszkańcy Warszawy oświadczyli, że od dłuższego czasu wzywali pomocy, jednak żadna z łodzi nie podpłynęła - informuje asp. szt. Aneta Wilk z przysuskiej policji.
Policjanci natychmiast podjęli akcję ratunkową, wzięli łódź na hol i pomogli dopłynąć bezpiecznie do przystani. Żaden z żeglarzy nie potrzebował pomocy medycznej.
Tego samego dnia po południu z awarią silnika zmagała się motorówka. Na pomoc ruszyli pełniący na zbiorniku dyżur ratownicy Środowiskowo-Lekarskiego WOPR. Przy użyciu skutera wodnego zholowali łódź do miejsca, z którego wypłynęła.
"Przypominamy, mimo ze nie są obowiązkowe, o wyposażeniu swoich jednostek w wiosła czy pagaje, które pomogą Wam manewrować i się przemieszczać gdy utracicie mechaniczne źródło napędu" - piszą ratownicy Środowiskowo-Lekarskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

















Napisz komentarz
Komentarze