"Zagraliśmy bardzo źle. Dostaliśmy dużego gonga" - komentarze po meczu Cerrad Enea Czarni - Trefl

Robert Prygiel, trener Cerradu Enei Czarnych Radom:
- Przede wszystkim gratulacje dla Gdańska za zwycięstwo. Co mogę powiedzieć... Jest mi niezmiernie głupio. Zagraliśmy bardzo źle. Dostaliśmy dużego gonga. Musimy się jak najszybciej podnieść, bo już nie pamiętam tak dotkliwej porażki na tej sali. Nie mieliśmy prawa dzisiaj wygrać. Bardzo słabo atakowaliśmy ze skrzydeł, tu była ogromna różnica. O ile mieliśmy lepszą zagrywkę i graliśmy nieźle w bloku, tak na skrzydłach każdy z zawodników Gdańska dużo lepiej się prezentował niż my.

- Musimy przełknąć tę gorycz porażki i mogę tylko przeprosić wszystkich przybyłych na salę. Postaramy się w Suwałkach jak najszybciej zrewanżować. Dostaliśmy mocny cios i mam nadzieję, że po tym nokaucie powstaniemy.

- To nie jest żadne wytłumaczenie, że nie było zbyt dużo materiału taktycznego jeśli chodzi o przeciwnika. Byłem pewny, ale niestety się pomyliłem, że nasza gra po meczu z Olsztynem będzie jeszcze lepsza. Była jednak niestety dużo gorsza. Takie są uroki, zwłaszcza młodych zawodników, tych mniej ogranych i mniej doświadczonych, że potrafią zagrać dobry mecz i za tydzień bardzo słaby i dziś mieliśmy tego przykład.

Michał Ostrowski, kapita i środkowy Cerradu Enei Czarnych Radom:
- To był bardzo zły mecz w naszym wykonaniu. Było bardzo mało pozytywów odnośnie naszej gry. Musimy się uderzyć w pierś i popracować bardzo mocno, skupić się i skoncentrować. Treningi były zdecydowanie lepsze i nie potrafiliśmy tego sprzedać w meczu. Zrobimy teraz wszystko, aby w tym tygodniu odkupić te winy.

- Być może byliśmy lekko uśpieni tym, że Trefl miał swoje problemy, choć trener nas uczulał, żebyśmy nie lekceważyli rywala. Mieliśmy pilnować swojej gry, narzucić przeciwnikowi swój rytm, ale to się niestety nie udało.

Mariusz Wlazły, kapitan i atakujący Trefla Gdańsk:
- Faktycznie to jest prawda, że chcieliśmy przełożyć to spotkanie ze względu na to, że nasza drużyna w trakcie okresu przygotowawczego zachorowała na koronawirusa. Nie będziemy ukrywać, że nie trenowaliśmy bardzo długo. Wypadliśmy po praktycznie dwóch pierwszych tygodniach przygotowań na pięć kolejnych tygodni. Nie mogliśmy normalnie pracować. Potem oczywiście wprowadzenie, bo nie wiadomo jak organizmy po przebytym wirusie się zachowują i tak prawdę mówiąc jesteśmy tutaj po trzech tygodniach przygotowań. Dlatego chcieliśmy ten mecz przełożyć. Szkoda, że decyzje z Radomia były takie, a nie inne i tego nie dało się przełożyć.

- Przyjechaliśmy tutaj z bardzo dobrym nastawieniem. Na pewno chcieliśmy zagrać jak najlepsze spotkanie. Tym bardziej, że my wiemy, że do pełni przygotowań brakuje nam może ze dwóch tygodni. Cieszę się jednak, że zaprezentowaliśmy to, co potrafimy na chwilę obecną. Prawdę mówiąc sporo wniosło też nasze serce do gry, bo tym też siebie napędziliśmy i tą atmosferą i pozytywną energią, która biła z nas na pewno wygraliśmy to spotkanie.

- Oczywiście każdy ma swoje powody, dla którego nie może przełożyć spotkania. Najgorsze jest tłumaczenie, że "my wiemy, rozumiemy sytuację, ale i tak wam nie przełożymy" i to jest troszeczkę niefajne zagranie, ale ja tu nie chcę oceniać sytuacji. My na pewno chcieliśmy zaprezentować się jak najlepiej w danym okresie, w którym jesteśmy. Nie łączyłbym tego z jakąś sportową złością ze względu na brak przełożenia spotkania. Raczej bym postrzegał mega pozytywną energię, która z nas płynęła i chęć grania. Dla wszystkich z nas był to bardzo długi okres bez siatkówki. Po prostu cieszyliśmy się tym, że mogliśmy wyjść, zagrać w siatkówkę, ucieszyć kibiców, dostarczyć emocji i to jest chyba najważniejsze, co chcieliśmy tutaj uzyskać. Ponadto wygraliśmy i bardzo fajnie, bardzo się cieszymy.