Enkeleid Dobi, trener Widzewa Łódź:
- Wszyscy jesteśmy sfrustrowani, bo przyjechaliśmy tutaj po punkty. Mieliśmy dobrą pierwszą połowę jak na beniaminka, ale nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji i był wynik 1:0 do szatni. Na drugą połowę wyszła totalnie inna drużyna. Biorę za to odpowiedzialność ja i sztab szkoleniowy, bo coś nie funkcjonowało. Za szybko straciliśmy pierwszą bramkę, potem drugą i zespół stracił szybko pewność siebie. Nie byliśmy drużyną w drugiej połowie, biegaliśmy jako pojedynczy piłkarze po boisku, nie mieliśmy atutów i zasłużenie przegraliśmy cały mecz przez jedną połowę. Gratulacje dla przeciwnika, bo wykorzystywał wszystkie okazje do strzelenia gola. W pierwszej połowie Radomiak nie miał celnego uderzenia na bramkę, a w drugiej każde celne kończyło się bramką. To nas uświadomiło dzisiaj, że pierwsza liga nie wybacza błędów jakie zrobiliśmy. Nie szukamy usprawiedliwień, że jesteśmy beniaminkiem. Bierzemy to na klatę. Jesteśmy źli, wściekli, ale powiem, że wolę przegrać jeden mecz 1:4, niż cztery różnicą jednej bramki.
Maciej Lesisz, asystent trenera Dariusza Banasiaka:
- Bardzo dobrze weszliśmy w ten sezon. Tydzień wcześniej wygraliśmy 4:0 z Miedzią Legnica w Pucharze Polski, a dzisiaj 4:1 z Widzewem. Jesteśmy bardzo zadowoleni z postawy naszych zawodników. Gratulacje dla nich i słowa uznania, bo należy się szacunek. Naprawdę w tych dwóch meczach pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony ofensywnej, ale i w defensywie. Oprócz pierwszej połowy, gdy sami pomagaliśmy Widzewowi stworzyć sytuacje, to później był już koncert w naszym wykonaniu i strzeliliśmy cztery bramki w jednej połowie. A to jest sztuka.















Napisz komentarz
Komentarze