Zespół beniaminka zdecydowaną większość zdobytych w rozgrywkach punktów uzyskał u siebie. Zawodnicy Concordii sześciokrotnie gościli u siebie trzecioligowców i zanotowali trzy zwycięstwa i taką też samą liczbę remisów. Co zwracało uwagę przeciwnicy radomian w tych meczach stracili zaledwie dwa gole, co nakazywało sądzić, że o komplet punktów radomianom będzie niezwykle trudno.
Za to Broń do spotkania podchodziła po serii czterech meczów bez wygranej i pałała chęcią triumfu. Pojedynek lepiej dla goście nie mógł się rozpocząć, bo już w 13 minucie do bramki gospodarzy trafił Kamil Czarnecki. Od tego momentu inicjatywę przejęli miejscowi i zepchnęli radomian do defensywy. Efekt był taki, że w 37 minucie Jakuba Kosiorka pokonał Konrad Wira. To nie był koniec emocji w pierwszej połowie. Najpierw debiutujący w obecnym sezonie Maksim Kventsar wykorzystał dośrodkowanie i uderzeniem piłki głową, ponownie wyprowadził kolegów na prowadzenie, a tuż przed przerwą drugą żółtą kartkę zobaczył Sebastian Tomczuk.
Nie dość, że Broń prowadziła, to jeszcze całą drugą połowę grała w przewadze. Wprawdzie w tej części padły dwa gole, ale obie drużyny po razie umieszczały futbolówkę w siatce co oznaczało wygraną gości.
Concordia Elbląg – Broń Radom 2:3 (1:2)
Bramki: Wira (37.), Maciążek (72.) - Czarnecki 2 (13., 50.), Kventsar (41.)
Broń: Kosiorek – Góźdź (46. Ziemak), Jagieła, Kventsar, Wicik, Nogaj, Czarnota, Więcek (73. Winiarski), Jedynak (58. Kołtunowicz), Czarnecki (86. Sala), Śliwiński.















Napisz komentarz
Komentarze