Rywale do Radomia przyjechali już w sobotę i wieczorem odbyli trening w hali MOSiR-u. Jak się okazuje, była to pierwsza tego typu wyprawa lublinian do Radomia, już w przeddzień zawodów. Tylko to świadczyło, jak poważnie podopieczni Davida Dedka potraktowali ten mecz.
Lublinianie chcieli podtrzymać korzystną passę, po tym jak na inaugurację pokonali u siebie Stelmet Enea Zielona Góra.
Tymczasem podopieczni Roberta Witki wystąpili bez kontuzjowanego Artura Mielczarka, a na środkach przeciwbólowych zagrał Filip Zegzuła.
Prze trzy kwarty mecz miał niezwykle wyrównany przebieg, co zapowiadało emocje w kluczowych 10. minutach. Tych jednak nie było a wszystko poprzez dobrą dyspozycję przyjezdnych. Właśnie wtedy ciężar rozgrywania, jak i zdobywania punktów wzięli na siebie: Brynton Lemar i Jimmie Taylor. Pierwszy był nie do zatrzymania przez defensorów HydroTrucku, a drugi doskonale spisywał się na obu tablicach. Niestety w tej kwarcie przytrafiła się indolencja rzutowa gospodarzom, co skrzętnie wykorzystali zawodnicy trenera Davida Dedka.
Ostatecznie to Start triumfował różnicą 11. punktów, będą w przekroju spotkania – zdecydowanie lepszym zespołem.
HydroTruck Radom – Start Lublin 66:77
Kwarty: 21:25, 21:19, 13:13, 11:20.
HydroTruck: Odigie 6, Piechowicz 5, Trotter 16, Camphor 18, Bogucki 9, Wall 2, Lindbom 10, Zegzuła 0.















Napisz komentarz
Komentarze