Włodzimierz Zawadzki dziś jest trenerem reprezentacji Polski w stylu klasycznym. Współpracuje z radomską Szkołą Mistrzostwa Sportowego i klubem Olimpijczyk. Sukces sprzed 23 lat w Atlancie był jego największym osiągnięciem w karierze sportowej. - Tego nie zapomnę do końca życia. Sam pobyt na igrzyskach to wspaniałe przeżycie. A w tamtych dniach były wspaniałe sukcesy. Medale zdobyli Wolny i Wroński, a potem Fafiński, Tracz i ja – wspomina Zawadzki. - Byłem w siódmym niebie... Trudno to opisać słowami. Zmęczony schodzę z maty, a tu biegnie do mnie prezydent Aleksander Kwaśniewski. Potem w Polsce powitanie przez kibiców. To wszystko były wspaniałe przeżycia - dodaje.
W finale wagi 62 kg Zawadzki pokonał Kubańczyka. Z tym samym zawodnikiem Polak przegrał cztery lata wcześniej w Barcelonie. Tym razem wyższość Zawadzkiego nie podlegała dyskusji. Mistrz podkreśla, że zdobycia złota niewiele zmieniło w jego życiu. - Nie zmieniłem się, nie mam „parcia na szkło” - mówi Zawadzki. - Robię to co lubię, nadal jestem na macie. Wolę przekazywać młodszym swoje doświadczenia niż być na świeczniku. Ludzie pamiętają nasze medale w Atlancie, często ktoś mnie zatrzymuje i dziękuje za te emocje. To na pewno bardzo miłe.
Zawadzki ma w dorobku także cztery medale mistrzostw świata, zdobył też trzy tytuły mistrza Europy i 12 złotych medali mistrzostw kraju.















Napisz komentarz
Komentarze