Krzysztof Domagała
Na parkietach PlusLigi „Wojskowi” nie błyszczeli. Zespół prowadzony przez Roberta Prygla zakończył zmagania na dziesiątym miejscu w stawce. Radomianie przegrali w play-offach rywalizację z Wartą Zawiercie, ale trzeba przyznać, że nie wiele im zabrakło aby zakończyć sezon w górnej połowie tabeli. – W meczu z Warszawą mieliśmy piłkę meczową w górze i gdybyśmy ją skończyli to dziś spotkalibyśmy się w zupełnie innych nastrojach – zauważył trener Cerradu Czarnych Radom, Robert Prygiel. – Na nasz finalny wynik wpłynęły na pewno kontuzję, które przez większą część sezonu prześladowały mój zespół. Praktycznie dopiero w ostatnich tygodniach miałem do dyspozycji cały skład, ale strat z początku rozgrywek nie udało nam się odrobić.
Podobnie uważa Halina Bąk, prezes stowarzyszenia Czarni Radom i wiceprezes firmy Cerrad sponsora tytularnego radomskiego klubu. – W tym sezonie mieliśmy bardzo duży problem z kontuzjami i to rzutowało na wynik końcowy – powiedziała Halina Bąk. – My patrzymy już w przyszłość. Powoli budowany jest skład na kolejny sezon, ostatni, na który firma Cerrad ma podpisaną umowę sponsorską, i w nadchodzących rozgrywkach będziemy chcieli postawić przed zespołem cel. A tym celem będzie miejsce w czołowej szóstce w PlusLidze w sezonie 2018/19.
W przyszłość patrzy również prezydent Radomia Radosław Witkowski. – Ten sezon dobiegł już do końca i nie ma co się nad nim rozpamiętywać. Pojedyncze piłki spowodowały, że Cerrad Czarni zakończyli go w dolnej połowie tabeli. Ale teraz przed nami sezon wyjątkowy, sezon, który nasze zespoły rozpoczną w nowej hali i już muszą się zastanawiać, jak zapełnić te pięć tysięcy krzesełek – powiedział Radosław Witkowski.
Piątkowa gala była okazją do podziękowania dla sponsorów, którzy wspierają Cerrad Czarnych Radom. Przedstawiciele partnerskich firm dostali pamiątkowe koszulki, a najlepsi sponsorzy zostali odznaczeni srebrnymi odznakami Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Natomiast na złote odznaczenia zapracowali byli i obecni trenerzy „Wojskowych”: Jacek Skrok, Robert Prygiel i Wojciech Stępień.
Napisz komentarz
Komentarze