To jeden z wniosków po kontroli, która zakończyła się właśnie w Zakładzie Usług Komunalnych. Wykazała m.in. brak przestrzegania procedur ustawy o zamówieniach publicznych. Wspomniane zawieszki, czyli kwietniki mocowane na słupach oświetleniowych, ZUK zamówił w 2011 roku, przesyłając zapytanie do dwóch firm. A powinny być minimum trzy. Przypomnijmy, że wygrała firma należąca do jednego z radnych Rady Miejskiej. Za 700 zawieszek miasto zapłaciło nieco ponad 50 tys. zł.
- Nie wiadomo, po co w ogóle zamówiono tyle zawieszek, skoro dziś w magazynie leży ich jeszcze niemal 500 - dziwił się podczas konferencji prasowej wiceprezydent Konrad Frysztak.
Wartość zmagazynowanych kwietników to ok. 32 tys. zł. Jak informuje prezydent Frysztak, jeżeli znajdzie się chętny, zostaną one sprzedane. Jeśli nie - trafią do skupu złomu. Różnicę między wartością zakupu a kwotą uzyskaną ze sprzedaży zostanie obciążony zamawiający, czyli były dyrektor ZUK, Andrzej Kielski.
Kolejnym zarzutem postawionym przez kontrolerów jest całkowity brak ewidencji drewna pozyskiwanego w trakcie wycinek. W efekcie nie wiadomo, ile drewna pozyskano i jakiej było jakości. Tym samym nie było ewidencji kosztowej - nie wiadomo, ile pieniędzy z tego tytułu mogło trafić do kasy miasta. Obecnie, jak mówi prezydent Frysztak, drewno jest ewidencjonowane ilościowo, wyceniane i magazynowane na terenie Zakładu Usług Komunalnych.
Wyniki kontroli w ZUK i zalecenia pokontrolne są dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej. W środę zostanie ogłoszony konkurs na stanowisko dyrektora. Przypomnijmy, że obowiązki szefa ZUK pełni obecnie Grzegorz Janduła.














