Państwo Lis, to naprawdę gatunek lisków chytrusków. Oboje występują regularnie w telewizji publicznej, a przynajmniej występowali, bo Tomasz Lis jest na swoim finiszu umowy podpisanej z Telewizją Polską. Teraz jednak wiele może się zmienić, przede wszystkim na skutek zmiany władzy rządzącej w naszym kraju. Po objęciu przez Prawo i Sprawiedliwość foteli najwyższych włodarzy, długo Państwo Lis na powierzchni publicznej telewizji raczej nie zostaną. Oboje mają swoje za kołnierzem – Tomasz Lis za cytowanie „córki Dudy”, czyli wpisów z Twittera, które tak naprawdę do wspomnianego dziecka nie należały, a Hanna za „poważne naruszenie etyki dziennikarskiej”, za co zresztą wyleciała z TVP. I tak jak Tomasz Lis raczej w najbliższym czasie na szklanym ekranie nie zawita, tak Hanna ma co do tego poważne plany. Obecnie prowadzi Panoramę w Dwójce i program „Po Przecinku” w TVN Info. Co z tego ma? Ano zarobki rzędu 40 tysięcy złotych – jakby jej sytuacja nie była wystarczająco trudna po objęciu władzy przez PiS. Wypłata takiej wysokości nie dość, że budzi niechęć do jej osoby, to także zazdrość współpracowników, którzy pensje takiej wysokości otrzymują sumując swoje półroczne średnie miesięczne. I z powodu zapewne strachu o swój medialny wizerunek, Hanna Lis rozpoczęła pertraktacje z kolejną stacją telewizyjną – TVN. Czytamy w tygodniku Dobry Tydzień.
„Już kilka lat temu starała się o pracę u Miszczaka, a negocjacje były zaawansowane.”
Sam dyrektor komentuje sprawę twierdząc, że rozmowy rzeczywiście były i to na poziomie wyjątkowo zaawansowanym, jednak utknęły w martwym punkcie z którego już nie ruszyły – podobno nie ruszą, a przynajmniej tak twierdzi wspomniany wcześniej tygodnik. Dlaczego? Ano, w stacji pracuje Kinga Rusin, ergo była przyjaciółka. Kluczowe słowo jest „BYŁA”, co często oznacza, że nie rozstały się w najlepszych stosunkach.
„Kinga jest pupilką dyrektora programowego Edwarda Miszczaka i nie dopuści, by Hannę zatrudniono w stacji.”
