Nad projektem ustawy debatowali parlamentarzyści podczas czwartkowego posiedzenia sejmu. Zakłada on, że to sejmiki województw będą ustalały wysokość stawek za egzaminy na prawo jazdy i wynagrodzenia egzaminatorów.
- To jak podrzucenie kukułczego jaja. I znów, jak nie wiadomo, co zrobić, to obarcza się zadaniem samorządy. To one, a nie ministerstwo, mają być tym złym, który podniesie opłaty za egzaminy, a do tego będą musiały z własnych pieniędzy dotować WORD-y, które bez wsparcia z zewnątrz sobie nie poradzą - mówi Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego.
Oznacza to, że w poszczególnych regionach ceny za egzaminy będą różne. - Pytamy, z jakich zadań mamy przesunąć pieniądze na WORD-y? Ze służby zdrowia, dróg czy wsparcia lokalnych samorządów w ich inwestycjach? W przypadku Mazowsza może chodzić nawet o 17 mln zł. Dla porównania to roczny koszt utrzymania kilku instytucji kultury - dodaje Struzik.
Projekt zakłada, że maksymalna cena za egzamin teoretyczny mógłby wynieść 50 zł, a za egzaminy praktyczne - w zależności od kategorii - od 200 do 250 zł. Zmiany, w przypadku przegłosowania ich przez posłów, wejdą w życie w 2024 r. - Jeśli projekt ustawy zostanie przyjęty, skierujemy sprawę do Trybunału Konstytucyjnego - tłumaczy zapowiada marszałek województwa mazowieckiego.















Napisz komentarz
Komentarze