17-procentowy wzrost wynagrodzeń w przyszłym roku dla wszystkich pracowników szkolnictwa wyższego, podwyżki minimalnego wynagrodzenia zasadniczego dla profesora do wysokości trzykrotnego minimalnego wynagrodzenia za pracę (9030 zł w roku 2022 r.), co stanowi podstawę do wyliczenia wynagrodzeń dla pozostałych nauczycieli akademickich. Środowisko naukowe domaga się również systemowego zwiększania nakładów finansowych na szkolnictwo wyższe i naukę do poziomu 3 proc. PKB.
- Zebraliśmy się po to, aby wspólnie zamanifestować przeciwko polityce rządu. My już nie prosimy, my żądamy od rządu realizacji zobowiązań podjętych w 2018 r - mówi dr inż. Janusz Szczerba prezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki ZNP - Ówczesny minister nauki i wicepremier powiedzieli jasno - dajemy wam nową ustawę, która zbliży nas do uczelni europejskich w tym podniesie wynagrodzenia.
Płace miały zwiększyć się o 30 proc. - wzrost miał być rozłożony na trzy lata. W ciągu dwóch lat (2019 r. i 2020 r.) zrealizowano jedynie wzrost o 13 proc., a w ciągu 2021 r. zaniechano dalszych regulacji.
- Żądamy, żeby pieniądze, które nam obiecano i które słusznie nam się należą były wypłacone od 1 stycznia 2022 r - mówi Szczerba.
Protestujący oburzali się, że zarabiają mniej niż pracownicy supermarketów, że ich płace są na poziomie niewiele większym niż najniższa krajowa, a przecież są pracownikami szkolnictwa wyższego.
- Zarabiam około 3 tys. zł na rękę, a mam do wyżywienia dwójkę dzieci. Żona pracuje, dlatego udaje nam się związać koniec z końcem - mówi Maciej, asystent dydaktyczny.
Pikiety odbyły się w poniedziałek (20.12) w całym kraju.
- Upominając się o zarobki, upominamy się o jakość tej edukacji. Bez nakładów wykładowców, pracowników administracji i obsługi nie będziemy mieli najlepszych wykładowców i pracowników. Bez tego podnoszenie jakości kształcenia mija się z celem - mówi Tomasz Korczak, prezes ZNP w Radomiu.
Związkowcy i organizatorzy manifestacji zapowiadają kolejne, o których będą informować na bieżąco.
Napisz komentarz
Komentarze