Zespół Broni do Legionowa wyjechał po domowym triumfie nad GKS-em Wikielec. W tamtym pojedynku podopieczni Tomasza Jasika przegrywali już 0:2, by ostatecznie odrobić straty i triumfować. Nic więc dziwnego, że takie zwycięstwo mocno skonsolidował drużynę, która bez respektu podeszła do sobotniej rywalizacji z liderem. Co więcej radomianie, jakby w ogóle nie pamiętali druzgocącej przedsezonowej porażki z Legionovią i dość śmiało sobie poczynali.
Niestety plany „Broniarzy” na zdobycie punktów prysły dość szybko, bo w 35 minucie. Wtedy czerwoną kartkę ujrzał Matheus Dias. Co zrozumiałe od tego momentu goście bronili wyniku, licząc co jakiś czas na kontrataki. Sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej w 76 minucie, gdy boisko opuścił inny Hiszpan – Elian Hernandez. Pomocnik ujrzał dwie żółte kartki.
Mimo wszystko radomianie bardzo mądrze się bronili, a minuty upływały. Do regulaminowych 90-ciu arbiter Dawid Deptuła z Białegostoku doliczył pięć. W 94 minucie to „Broniarze” wyprowadzili kontratak, ale w ostatniej chwili efektownym wyjściem niebezpieczeństwo zażegnał Jan Krzywański. Golkiper szybko posłał piłkę na skrzydło, a stamtąd futbolówkę w pole karne dośrodkował jeden z zawodników Legionovii. Ta trafiła do Konrada Zakliki, a ten wycofał ją do nieobstawionego na 10 metrze Michała Bajdura. Pomocnik nie zwykł marnować takich sytuacji i pokonał Jakuba Kosiorka! Była to dla niego szósta bramka w obecnym sezonie i jednocześnie taka, która pozwoliła Legionovii pozostać na fotelu lidera.
Legionovia Legionowo – Broń Radom 1:0 (0:0)
Bramka: Bajdur (90+4)















Napisz komentarz
Komentarze