Zawodnicy Broni Radom po blisko 10-latach powrócili na stadion do Kozienic, by tam w roli gospodarza rozegrać mecz o trzecioligowe punkty. Rywalem podopiecznych Tomasza Jasika był Pelikan Łowicz, a rolę gospodarza pełnili radomianie. Stało się tak dlatego, że murawa obiekty MOSiR-u, po remoncie nie nadawała się do użytku.
Łowiczanie to jedna z tych drużyn, która w żargonie piłkarskim „Broniarzom” nie leży. Mimo wszystko faworytem starcia byli zawodnicy z Plant. To oni wygrali w debiucie trenera Jasika dwa mecze, a ponadto mieli tydzień odpoczynku, bowiem w środę, kiedy inni grali - Broń pauzowała.
O pierwszej połowie pojedynku można napisać krótko, że się odbyła. Bramkarze obu zespołów praktycznie byli bezrobotni, a strzałów nawet tych niecelnych było niczym na lekarstwo. Sytuacja zmieniła się dopiero po przerwie. Wtedy to piłkarze obu drużyn dążyli do zdobycia gola, przez co na boisku było więcej miejsca i przestrzeni.
W 55 minucie Jakub Kosiorek popisał się efektowną paradą broniąc strzał rywala z dystansu. Jeszcze lepiej bramkarz zachował się 10 minut później, kiedy to obronił rzut karny! Radomianie jednak nie wyciągnęli wniosków i wciąż stroną dyktującą warunki gry w tej części byli piłkarze Pelikana. Opiekun radomian starał się robić co mógł, by odmienić obraz gry i na murawę wprowadził nowych zawodników, ale to wciąż łowiczanie prezentowali się dojrzalej.
W 86 minucie w końcu padł gol, ale sędzia go nie uznał dopatrując się spalonego zawodnika z Łowicza.
Broń Radom – Pelikan Łowicz 0:0
Broń: Kosiorek - Zborowski, Wrześniewski, Kośmicki, Olszewski, Dias, Elian Hernandez (67. Denzell), Kumoch (81. Ambrozik), Kielak (57. Poręba), Goljasz (81. Głowacki), Kowalczyk (67. Michalski).















Napisz komentarz
Komentarze