Mecz z Legią rozpoczynał rundę rewanżową w Energa Basket Lidze. Na inaugurację sezonu Legia nie dała radomianom najmniejszych szans i wygrała różnicą aż 20. punktów. W niedzielny wieczór również to zespół Wojciecha Kamińskiego był faworytem starcia, bowiem do meczu przystępował z pozycji wicelidera. Za to radomianie po 15. meczach mieli na koncie cztery zwycięstwa i w rozgrywkach wyprzedzali jedynie MKS Dąbrowa Górnicza.
Tymczasem pojedynek rozpoczął się dość niespodziewanie. Na parkiecie nie było widać różnicy klas i co więcej, to radomianie pierwszą kwartę zakończyli czteropunktowym prowadzeniem. Po drugiej ćwiartce niewiele się zmieniło, bo wprawdzie wygrali ją „Legioniści”, ale na przerwę obie drużyny schodziły przy remisie po 33.
Po zmianie stron żadnej z drużyn nie udało się uzyskać większej przewagi niż pięć punktów. Niezwykle emocjonująca i ofensywna była zarazem trzecia kwarta, gdy obie ekipy uzyskały aż 51 punktów, a o jedno oczko więc zanotowali radomianie. Wtedy w ich szeregach brylował Jabarie Hinds, który przyćmił Nickolasa Neala, a więc byłego zawodnika HydroTrucku.
Ostatnia kluczowa kwarta rozpoczęła się od celnych rzutów trzypunktowych. Wówczas Legię na prowadzenie wyprowadził Jamel Morris. Amerykanin był wówczas nie do zatrzymania i miał na koncie aż 31. punktów. Ostatnie minuty, to już prawdziwa huśtawka nastrojów. Raz na prowadzeniu byli radomianie, a raz zawodnicy Legii. Kluczowa okazała się dyspozycja Hindsa. Rozgrywający najpierw trafił za dwa oczka, a później wyrwał piłkę Dariuszowi Wyce. Wprawdzie ostatnia akcja należał do gości, ale Morris pomylił się i to HydroTruck wygrał różnicą jednego oczka.
HydroTruck Radom – Legia Warszawa 71:70
Kwarty: 15:11, 18:22, 26:25, 12:12.
HydroTruck: Hinds 31 (4), Stumbris 9 (2), Piechowicz 8 (2), Zegzuła 7 (2), Prahl 4 oraz Griffin 10 (2), Wall 2, Lewandowski 0















Napisz komentarz
Komentarze