W środowym zaległym spotkaniu Broń niejako na własne życzenie zremisowała z z Olimpią Zambrów. Podopieczni trenera Dariusza Różańskiego do przerwy prowadzili różnicą dwóch bramek, a mimo to w ostatnich minutach drżeli, żeby nie stracić kompletu punktów. Nic dziwnego, że po meczu szkoleniowiec zadowolony był jedynie z faktu, że jego podopiecznym udało się utrzymać remis.
Czasu na poprawę nie było zbyt wiele, bo już w niedzielę na obiekt radomian przyjechał Pelikan Łowicz. Sąsiad z tabeli zameldował się na boisku bez dwóch swoich czołowych zawodników.
Przez pierwsze 30. minut pojedynek bardziej usypiał kibiców, zamiast ich ożywiać. Przebudzenie nastąpiło dopiero w ostatnim kwadransie, i to dzięki miejscowym. Najpierw Kamil Czarnecki podał do Przemysława Nogaja a ten nieznacznie się pomylił, strzelając tuż obok słupka. Kilka chwil później do Nogaja podawał Kacper Jedynak, ale i tym razem napastnik chybił. W 40. minucie pomylił się za to golkiper Pelikana, niepewnie interweniując, ale na szczęście dla łowiczan w pobliżu pustej bramki nie było żadnego z zawodników Broni.
W miarę upływu czasu, coraz śmielej zaczęli atakować łowiczanie. W 60. minucie o mało co a błąd Bartłomieja Ziemaka, nie przyniósłby rywalom gola. Kolejna strata piłki – tym razem przez – Dominika Leśniewskiego, już zakończyła się utratą bramki. Jej autorem został Maciej Wyszogrodzki.
Gospodarze do samego końca dążyli do zmiany rezultatu , ale to ponownie Wyszogrodzki był najbliżej zmiany rezultatu. Już w 87. minucie po jego strzale musiał się wyciągnąć Jakub Kosiorek, który z trudem wyekspediował futbolówkę na rzut rożny.
Broń Radom – Pelikan Łowicz 0:1 (0:0)
Bramka: Wyszogrodzki (64.)
Broń: Kosiorek - Ziemak, Wicik, Jagieła, Leśniewski, Nogaj (88. Winiarski), Jedynak (68. Sternicki), Zagórski (62. Więcek), Czarnota, Śliwiński (78. Kołtunowicz), Czarnecki.
















Napisz komentarz
Komentarze