Trzeba powiedzieć, że rządzący miastem w kampanii mają pod górkę, a już prezydent w szczególności. Za cztery lata przed wyborami trzeba będzie coś z tym zrobić, coś wymyślić, bo teraz mamy do czynienia z jawną niesprawiedliwością i faworyzowaniem konkurencji. No, bo - postawmy jasno to pytanie - kiedy prezydent niby ma kampanię robić?
Inni kandydaci, proszę bardzo: chodzą sobie po mieście i w najlepsze roztaczają śmiałe wizje świetlanej przyszłości pod własnymi rządami. Taki Wojciech Bernat, na przykład, już stworzył w Radomiu centrum przemysłu rakietowego i sieć ekologicznych elektrowni; Radosław Witkowski ot, tak znalazł 8 tysięcy miejsc pracy; Krystyna Suszyńska zbudowała centrum serwisowe dla samolotów; Paweł Stępień wreszcie zajął się linią kolejową Warszawa – Radom; przyszli radni Kongresu Nowej Prawicy zlikwidowali – ku chwale ojczyzny - straż miejską i połowę autobusowych kursów; ci z Radomskiego Samorządu Obywatelskiego obniżyli diety miejskim rajcom i powołali Radę Mędrców; ludowcy ożywili centrum miasta i – uwaga! - „nadal” pozyskują jak najwięcej inwestorów.
Tylko posłanka Marzena Wróbel coś bardzo wizji nie roztacza, tylko śle skargi do wojewody, Najwyższej Izby Kontroli, a nawet do prezesa Kaczyńskiego. I dowcipkuje. Ostatnio powiedziała, że gdyby prezydent poręczył pożyczkę 20 mln zł dla szpitala, opozycja nie wysunęłaby pod jego adresem nawet słowa krytyki za zadłużanie miasta. Nawet śmieszne.
A tymczasem prezydent co? Prezydent tak zaharowany, że o żadnej kampanii nawet śnić nie może. No, bo tak - otwierają fabrykę chipsów. To kto ma jechać kawał drogi, gdzieś na ul. Samorządową? No, prezydent oczywiście! Ledwo człowiek wstęgę przetnie, a tu trzeba wygłosić przemówienie podczas otwarcia roku akademickiego na uniwersytecie. Albo podczas promocji albumu o starych zdjęciach. A wyniki głosowania na budżet obywatelski kto przedstawi? Prezydent. Tak, jakby w całym magistracie nie mógł go ktoś wyręczyć. Na Dzień Nauczyciela nagrody kto wręcza? Prezydent. A przecież byli na uroczystości i dyrektor Leszek Pożyczka, i wiceprezydent Ryszard Fałek. Mogli po ludzku podejść, powiedzieć: - Andrzej, ty się tak nie zarzynaj robotą; idź, odpocznij albo zrób sobie trochę kampanii przed wyborami. My już te nagrody jakoś opędzimy...
Ale gdzie tam! Sam musiał prezydent do ostatniej róży rozdać. A tu jeszcze jakiś ambasador USA przyjedzie do miasta i trzeba sobie z nim zrobić kilka zdjęć, bo przecież ambasadora zlekceważyć nie wypada. A to boisko przy II LO otwierają – więc prezydent, chcąc nie chcąc, pojechać tam musi, przeciąć wstęgę i przy okazji dzieciarni pokazać, jak się piłkę kopie. Ha, nawet w garniturze mu wychodzą woleje!
A to po raz kolejny otwierają przy Dzierzkowskiej dwie placówki... Jak i kiedy jedna osoba to wszystko ma ogarnąć? No, nie da rady.
Może by i prezydent chwilę znalazł - w przerwie od tych wszystkich obowiązków – na kampanię wyborczą, ale proszę - ni stąd, ni zowąd Federacja Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT wraz z Mazowiecką Okręgową Izbą Inżynierów Budownictwa postanowiły mu przyznać Radomski Laur Techniki.
No i co? No i przecież prezydent nie popełni faux pas - musi pojechać i ten laur odebrać. Aż głupio.
Nie daj Bóg, jeszcze sobie inne organizacje przypomną o zasługach prezydenta i zaczną mu wręczać np. Złotą Chałkę (od cechu piekarzy), Bursztynowego Sandała (od skórzanych) czy Honorowy Korbowód (klaster metalowy). To już by zakrawało na złośliwość.