W sobotę (14 września) o godzinie 10 w Sali Koncertowej Radomskiej Orkiestry Kameralnej odbyło się po raz kolejny dyktando, które miało wyłonić radomskiego mistrza ortografii. Początkowo do konkursu zgłosiło się 115 osób, ale ostatecznie w zmaganiach wzięło udział 82. Treść dyktanda została przygotowana przez profesora Andrzeja Markowskiego, przewodniczącego Rady Języka Polskiego.
- Moim zdaniem, tegoroczne dyktando nie było bardzo trudne. Nie oznacza to oczywiście, że podobne powinno pojawić się podczas szkolnych sprawdzianów. Był to typowy konkurs dla ludzi, którzy są pasjonatami ortografii i biorą udział w podobnych zmaganiach. Poziom uczestników był rożny. Znalazły się osoby, które napisały dyktando prawie bez błędów, ale i takie, które myliły się w prostych wyrazach. Cały czas mamy duże problemy z pisownią wyrazów z "h" lub "ch". W ortografii ważna jest intuicja, ale przede wszystkim liczą się zapamiętane reguły i zasady - powiedział profesor Andrzej Markowski.
Tegorocznym Radomskim Mistrzem Polskiej Ortografii został Sebastian Mirecki. Drugie miejsce zajęła Katarzyna Kwiecień, a trzecie Anna Krawczyk. Komisja konkursowa przyznała również wyróżnienia dla Katarzyny Kundys, Teresy Środy oraz Elżbiety Pijanowskiej. Nagrodę specjalną otrzymała najmłodsza uczestniczka dyktanda - dziesięcioletnia Ewa Kaluś.
Organizatorem konkursu była Miejska Biblioteka Publiczna w Radomiu. Nagrody dla zwycięzców ufundowali: Prezydent Miasta Radomia Andrzej Kosztowniak oraz Starosta Radomski Mirosław Ślifirczyk.
A oto treść tegorocznego dyktanda:
Działalność placówki upowszechniania kultury w miejscowości A.
Półroczne résumé
Zawodowstwo działań opisywanej placówki przejawiało się w wielokierunkowości i różnorodności przedsięwzięć w niej podejmowanych. Były to zarówno imprezy zawczasu przygotowane, jak również organizowane z nagła, w myśl dewizy, zawartej w motcie placówki: „Dyshonorem nie jest zszokować, lecz zaniechać”.
W styczniu odbył się niby-ekstranaukowy kurs chiromancji, czyli wróżenia z dłoni, nie ściśniętych jednakowoż, lecz szeroko rozłożonych. Kurs prowadził Kirgiz, ekspracownik Kirgiskiego Instytutu Wróżb i Przewidywań w Biszkeku. Ponaddwudziestoosobowa grupa kurs ukończyła.
W lutym – miniwykłady historycznomuzyczne o tym, jak francuszczyzna niektórych kawalerów maltańskich zaważyła na wykonawstwie półkantat paschalnych w probostwie na Sądecczyźnie.
Marzec przyniósł superwystawę obrazów miejscowej bohemy. Niestety, niektórzy skwaśniali i zgorzkniali pseudokrytycy ujrzeli na niej tylko zszarzałe i ściemniałe bohomazy, same paskudztwa i ohydztwa, umieszczone w ramach jak obręcze do hula-hoop.
W kwietniu rozpoczęły się szkolenia ogrodnicze. Uprawa aronii, cykorii, dyni, cukinii, siejba macierzanki, bazylii, szałwii, rozsada takich kwiatów, jak lwia paszcza, czyli lwipyszczek, żagwin, heliotrop, surfinia czy hortensja.
W maju – pokaz slajdów pod tytułem „Od porohów Dniepru do wież Sieny, czyli krzyna wschodu i krzta zachodu Europy”.
Czerwiec przyniósł hiobową wieść. Dyrektorstwo Andrzejostwa Kowalskich się kończy i ma ich zastąpić Ksawery Nowak, powszechnie znany jako hulajdusza i oczajdusza. Byt placówki wydaje się zagrożony, dlatego niżej podpisany, Hubert Walczak, supersekretarz, zestawił to résumé.
MS/foto.MS