W ubiegłym tygodniu ponad sto osób, reprezentujących rozmaite instytucje, malowało bombki w radomskiej "Łaźni" (czytaj więcej – TUTAJ). A 14 grudnia ponad 70 ręcznie zdobionych ozdób zostało wystawionych na sprzedaż, podczas występu Radomskiej Orkiestry Kameralnej. każda za 50 zł. W przerwie koncertu odbyła się licytacja wybranych przez organizatorów 25 bombek.
Jako pierwszą licytowano bombkę wykonaną przez Arkadiusza Kowalika – tatę chorego Szymona, który przyznał, że to wspólne dzieło całej rodziny. Cena wywoławcza 100 zł. Walka o tę bombkę była dość emocjonująca, niektórzy przebijali sami siebie, ostatecznie ozdobę udało się sprzedać za 400 zł.
Przedstawiciele Bractwa Kurkowego wspólnie wylicytowali bombkę wykonaną przez Pawła Brysia za 550 zł, a prezydent Andrzej Kosztowniak, jak przystało na ojca, wywalczył dwie ozdoby wykonane przez swoje dzieci – Olę i Piotra, licytowane w duecie, sprzedane za 300 zł.
Rekordowa cena, 650 zł, padła za bombkę przygotowaną przez rodzinę Kupidurów. Jej nowa właścicielka chciała pozostać anonimowa, powiedziała jedynie, że trzeba pomagać , a wszystkie ozdoby, które wylicytowała lub zakupiła - a było ich kilka - zawisną na świątecznej choince.
Do niektórych bombek dodawane były prezenty, wówczas cena wywoławcza wynosiła 150 zł. Bombka radomskiego artysty Jacka Szpaka wraz z rzeźbą została wylicytowana za 400 zł. Jej nabywcą został Sławomir Ziemnicki. – Kupuję bombki piąty rok z rzędu podczas tej akcji, to już staje się taką tradycją. To dla mnie chęć dołożenia się do szczytnego celu – przyznał.Bombki wylicytowano za 8 tys. 650 zł, dodatkowo kilkanaście udało się sprzedać, łączny wynik w przerwie koncertu wyniósł ponad 9 tys. zł, a to jeszcze nie koniec. Ten rok jest rekordowy pod każdym względem, w ubiegłym udało się zebrać ponad 6 tys, zł.
– Cieszymy się, że tyle osób udało nam się zaprosić do malowania bombek, a licytacja zakończyła się takim sukcesem. Jestem bardzo szczęśliwa – mówiła Beata Drozdowska, dyrektor Radomskiego Klubu Środowisk Twórczych i Galerii "Łaźnia". Po zakończeniu licytacji osobiście od Szymona otrzymała dyplom uznania za pomoc, była bardzo wzruszona.
Bardzo niewiele bombek zostało po sobotniej akcji, te nieliczne będzie można kupić w okresie świątecznym w "Łaźni", podczas różnych uroczystości, np. "Gwiazdki na deptaku". Wszystkie pieniądze zebrane podczas tegorocznej akcji „Przyjaciele dzieciom” wspomogą Szymona Kowalika, który cierpi na chorobę Hallervordena - Spatz'a, powodującą odkładanie się żelaza w mózgu. Chłopiec w tej chwili ma trudności z mówieniem i poruszaniem się. Z miesiąca na miesiąc samopoczucie dziecka pogarsza się.
- Bardzo cieszy nas to, że jest tak wiele osób, które jednoczą się, aby nas wspomóc. Walczymy z Szymonem o każdy dzień. Koszt rehabilitacji to 3,5 tys. zł miesięcznie. Choroba miesiąc temu zaostrzyła się, dlatego jesteśmy zmuszeni kupić kolejny sprzęt rehabilitacyjny - wstępnie na przyszły rok szacujemy, że będzie potrzebne 56 tys. zł – mówił Arkadiusz Kowalik, tata Szymona. – Jedyną szansą na walkę z tą chorobą jest codzienna rehabilitacja. Czekamy, aż ktoś wymyśli jakiś lek, który pozwoli spędzić nam z naszym dzieckiem dużo, dużo więcej czasu.