Karczewski miał zadatki na poważnego polityka, a zwyczajnie okazał się małym, małostkowym gnojkiem. Najpierw jeździł i łasił się do Łukaszenki nazywając go "ciepłą osobą", później jak ćwok bez honoru nie potrafił się pogodzić że nie został ponownie wybrany na Marszałka Senatu przez co musiał pozabierać swój majdan i swój obraz, który kazał namalować za grube tysiące za pieniądze podatników, następnie pouczał lekarzy że pracuje się dla idei przy czy zaraz wyszło, że sam za grubą kasę pełnił dyżury podczas rzekomo bezpłatnego urlopu. Śmierdzi od niego zakłamaniem i obłudą, typowy przedstawiciel partii rządzącej.