Niebezpieczne Pokemon GO?

Skręcone kostki, połamane nogi i ręce, siniaki, stłuczenia i pęknięcia. Brzmi jak opis poważnych wypadków z udziałem chociażby kierowców pędzących przez szosy? To wyniki... aplikacji na smartfony.

Szturmem telefony podbiła gra równie kultowa co konsola na którą pierwotnie ją wydano - Pokemon na Gameboya. Cyfrowa wersja darmowej gry o małych potworkach, które łapie się w specjalnie zaprojektowane kule, by stać się Mistrzem Pokemonów, przysporzyła jednak użytkownikom sporo problemów. Między innymi dlatego, że gra wymaga od nas chodzenia po realnym mieście i szukaniu wspomnianych stworków. A ciągłe wpatrywanie się w ekran telefonu z opuszczoną głową, będąc zupełnie odciętym od świata to przepis na wypadek.

"Od premiery Pokémon Go w USA nie minął jeszcze tydzień, nie ma dnia, by amerykańskie media nie raportowały o bezpośrednio związanych z tą aplikacją wypadkach. Póki oficjalnie nie trafi ona na rynek polski, kwestie tego, jak i gdzie łapać kieszonkowe stworki odłóżmy na bok. Warto jednak przyjrzeć się doniesieniom dotyczącym problemom o charakterze społecznym, z jakimi borykają się gracze(...) Zdarzyły się również inne incydenty – jeden z graczy podczas rozgrywki znalazł dryfujące w rzece zwłoki, zaś dom pewnego mężczyzny został w grze oznaczony jako lokalizacja publiczna, gdzie można złapać rozmaite Pokemony. Spowodowało to, że zaciszna dotąd okolica stała się często odwiedzana przez użytkowników Pokémon Go." - czytamy na spidersweb.pl

W Stanach Zjednoczonych opinia publiczna wciąż informuje o zagrożeniu jakie sprawia aplikacja. Zdarzały się już niegroźne potrącenia, a ludzie często potykali się na prostej drodze robiąc sobie poważniejszą krzywdę. Gra jednak nie żeruje tylko na naszej nie uwadze. Złodzieje wpadli na sposób lokalizacji posiadaczy smartfonów przez internet, by móc z łatwością napaść ich w najmniej oczekiwanym momencie. Polska premiera gry ze względów dystrybucji została przesunięta - na jaki konkretny termin? Tego jeszcze nie wiadomo.