
Kuba Wachnik (w czarnej koszulce) udowadnia, że mimo młodego wieku, stanowi o sile radomskiego zespołu.
(fot. Michał Sołśnia)
Oczywiście gratuluje zasłużonego zwycięstwa. Udowodniliście w meczu z Treflem, że byliście zdecydowanie lepszą drużyną na boisku. Nie masz jednak wrażenia, że siatkarze z Gdańska Was zlekceważyli? Dodatkowo do Radomia przyjechali chyba nie w drugim, lecz nawet w trzecim składzie.
Kuba Wachnik (Czarni Radom): Na pewno nie można powiedzieć o lekceważeniu przeciwnika, ponieważ ja będąc sportowcem podchodzę do każdego meczu bardzo profesjonalnie. Dlatego uważam, że chłopaki z Gdańska do tego meczu podeszli z takim samym nastawieniem jak my, a to że przyjechali do Radomia takim składem, a nie innym, może świadczyć jedynie o tym, że nie było na rękę im wygrać ten mecz. My cieszymy się ze zwycięstwa, tym bardziej, że ostatni mecz ze Stalą w tej hali nam nie wyszedł najlepiej, także uważam że w pełni się zrehabilitowaliśmy za niedawną porażkę we własnej hali.
Teraz przed Wami, bardzo krótki odpoczynek, ponieważ już w piątek (21 grudnia) rozpoczynacie mecze rundy rewanżowej w lidze. We własnej hali podejmiecie Banimex Będzin, a tydzień później zagracie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle w ćwierćfinale Pucharu Polski. Także na koniec tego roku, jeszcze musicie znaleźć dodatkowe siły.
- Dokładnie, ostatnie dwa tygodnie jest dla nas bardzo ciężkim okresem w sezonie. Mamy w zespole dwóch kontuzjowanych zawodników: Marcina Kocika i Kubę Radomskiego, którzy na pewno by się przydali całej drużynie. Niestety, trener nie ma zbyt wielkiego pola manewru, musimy grać takim składem jaki mamy i jeszcze "zacisnąć zęby" na te ostatnie mecze. Przed nami święta, jednak będzie to krótki odpoczynek, ponieważ w ostatni weekend prze nowym rokiem zagramy z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, który będzie dla nas bardzo prestiżowym spotkaniem, jednak jedziemy tam z nastawieniem, aby wygrać. Na pewno będzie to o wiele trudniejszy mecz niż ten z Treflem, ale jedziemy do Kędzierzyna z nastawieniem, aby dobrze zagrać i uważam, że wszystko jest do zrobienia.
Jak oceniasz swoją grę na tle rywala z PlusLigi?
- Ten mecz potraktowałem wyjątkowo, ponieważ miałem możliwość pokazania swojej gry, na tle rywala z PLS-u. Byłem podwójnie zmotywowany i myślę, że dobrze to wyglądało. Oczywiście pierwsza partia nam nie wyszła, jednak był to set otwierający to spotkanie, wiadomo jest zawsze ta trema, przez którą popełnia się wiele niepotrzebnych błędów. Jednak z każdym kolejnym punktem i setem, wszystko z nas "zeszło" i pokonaliśmy zawodników Trefla.
Kiedy zdobyliście ostatni punkt w tym meczu, który dał Wam awans do kolejnej rundy i mecz z ZAKSĄ, jakiejś szczególnej euforii nie było. Przyjęliście to tak, jakbyście przed meczem wiedzieli, że dziś to Wy będziecie cieszyć się ze zwycięstwa.
- Założenie na ten mecz było takie, że gramy bez tzw "spiny". My ten mecz mogliśmy wygrać, zaś Trefl musiał. Myślę, że tą wygraną daliśmy kibicom fajną niespodziankę na święta, a mecz z ZAKSĄ dla nas jak również dla wszystkich fanów siatkówki w naszym mieście będzie wspaniałym sportowym wydarzeniem.
Także możemy chyba powiedzieć, że "sen z Pucharem Polski" trwa?
- Tak i miejmy nadzieję, że jak najdłużej (uśmiech).