HydroTruck nad przepaścią

Mecz z Treflem Sopot był dla drużyny Roberta Witki jednym z najważniejszych pojedynków w tym sezonie. W przypadku zwycięstwa radomianie uciekali od goniącego peletonu i mogliby czuć się bezpieczni w walce o ligowy byt. Natomiast w przypadku porażki widmo spadku jeszcze nie zajrzało im w oczy, ale zbliżyło się do radomskiej drużyny.
Niestety przed tak ważnym pojedynkiem radomski szkoleniowiec nie miał spokojnej głowy. Z kontuzją ciągle walczy Filip Zegzuła, a do Sopotu nie pojechał Marcin Piechowicz, który przegrał walkę z grypą jelitową. Natomiast niepełni sił byli dwaj inni Polacy – Jakub Parzeński i Artur Mielczarek. Ostatecznie obaj pojawili się na boisku i zanotowali udany występ.
HydroTruck udanie rozpoczął wyjazdowy mecz z najsłabszym w lidze Treflem. „Smoki” objęły prowadzenie od samego początku spotkania, a po pięciu minutach gry miały nawet ośmiopunktową zaliczkę. Jednak w ostatnich minutach tej kwarty gospodarze nieco zniwelowali straty i po dziesięciu minutach gry przegrywali tylko 24:27.

W drugiej odsłonie meczu radomianie nie odpuszczali. Po wyrównanym początku tej kwarty ponownie zbudowali okazałą przewagę. Po celnym rzucie Obie Trottera HydroTruck prowadził już 47:36. Niestety podopieczni Roberta Witki nie zdołali dowieźć tej zaliczki do przerwy. W ostatnich akcjach tej kwarty dwukrotnie celnie z dystansu trafił były gracz „Smoków” Damian Jeszke i do szatni obie drużyny schodziły przy wyniku 49:47 dla HydroTrucku Radom.
Po zmianie stron radomianie ciągle utrzymywali niewielką przewagę. Trefl na prowadzenie wyszedł dopiero na cztery minut przed końcem trzeciej kwarty, kiedy to kolejnym celnym rzutem wolnym popisał się Paweł Leończyk. Co prawda radomianie jeszcze na moment wrócili na prowadzenie, ale kolejne dwa celne rzuty Damiana Jeszke pozwoliły gospodarzom prowadzić 71:66 przed ostatnią odsłoną tego spotkania.

W czwartej kwarcie HydroTruck jeszcze próbował walczyć, ale nie za wiele z tego wyszło. Radomianie zbliżyli się do rywali maksymalnie na cztery punkty, ale ci za każdym razem zdołali wyjść z opresji. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Trefla Sopot 97:93.
W radomskich szeregach najskuteczniejszym zawodnikiem był Obie Trotter. Amerykanin z węgierskim paszportem zdobył 22 punkty. O jedno „oczko” mniej zanotował Jakub Parzeński, a z dwu cyfrowym wynikiem mecz zakończyli jeszcze Artur Mielczarek, Carl Lindbom i Cullen Neal. Niestety po raz drugi z rzędu słabszy występ zanotował Duda Sanadze.
Po tej porażce HydroTruck Radom w dalszym ciągu zajmuje 12. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi, ale 13. Spójnię Stargard wyprzedza tylko lepszym bilansem „małych punktów”. Natomiast nad ekipami z miejsc od 14. do 16. radomianie mają tylko przewagę jednego zwycięstwa. Teraz przed radomskimi koszykarzami czas na mocny trening. Kolejne spotkanie na parkietach EBL-u „Smoki” rozegrają dopiero 3 marca, ale do samego końca sezonu radomianie będą walczyć o zachowanie ligowego bytu.
Trefl Sopot – HydroTruck Radom 97:93 (24:27, 23:22, 24:17, 26:27)
Trefl: Kolenda 21, Jeszke 18, Varanauskas 16, Milovanović 16, Leończyk 11, Baker 9, Śmigielski 6, Kulka 0
HydroTruck: Trotter 22, Parzeński 21, Mielczarek 17, Lindbom 15, Neal 15, Sanadze 3, Wall 0, Wątroba 0