Pikieta rozpoczęła się od... interwencji policji. Dwóch funkcjonariuszy w cywilu sprawdziło, czy organizator pikiety ma wszelkie niezbędne pozwolenia i ostrzegło, że spalenie słomianej kukły ze zdjęciem premiera Donalda Tuska wiąże się z poważnymi konsekwencjami prawnymi. Z kolei policjanci z busa filmowali całe zdarzenie. Po sprawdzeniu dokumentów zaczęła się właściwa część pikiety. Około 30 osób skandowało hasła: "Cała Polska z was się śmieje, gdzie są drogi i koleje", "Radom miastem narodowym", "Młodzi, aktywni, radykalni", "Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO, teraz jesteś za Platformą", "Policyjna prowokacja".
Po paru minutach przyszedł czas na przemówienia. - Rządy Tuska doprowadziły do tego, że cały czas rośnie bezrobocie. Ludzie młodzi nie mają żadnych perspektyw. Ceny żywności i innych artykułów poszły drastycznie w górę. Rząd zamiast wspierać obywateli i ułatwiać życie małżeństwom z dziećmi, zajmuje się legalizacją związków partnerskich pedałów. Chcemy obalić ten rząd. Mamy nadzieję, że wtedy wreszcie nastanie normalność. Tusk walczy z patriotyzmem. Kilkanaście dni temu obchodziliśmy Święto Żołnierzy Wyklętych. Władze nie uznają tego święta i nadal nazywają tych bohaterów bandytami. Nie ma pieniędzy na poważne inwestycje. W Radomiu buduje się centrum cygańskie, ale zapomina się choćby o naszym dworcu. Ten rząd musi jak najszybciej odejść - powiedział jeden z demonstrantów.
- Ten happening to taki symboliczny początek wiosny narodowców, a jednocześnie koniec zimy rządów Platformy Obywatelskiej. Sytuacja ekonomiczna Polski jest fatalna. Lepiej nie wygląda nasze życie społeczne. Rząd represjonuje ruchy narodowe, które chcą zmian dla dobra kraju. Tym szkodliwym działaniom mówimy zdecydowane nie! - powiedział Norman Czarnecki, prezes radomskiego koła Młodzieży Wszechpolskiej, a jednocześnie organizator pikiety.
Demonstracja zakończyła się po około 40 minutach.
