Planując budżet na 2013 rok władze miasta zakładały, że dochód z mandatów wypisywanych przez Straż Miejską sięgnie 900 tys. zł. Przyjęty w ubiegłym tygodniu projekt zakłada z kolei, że w 2014 roku zostaną wypisane grzywny na poziomie 1,2 mln zł.
- Wyższe wpływy z mandatów wynikają z tego, że Straż Miejska została obarczona nowymi zadaniami - tłumaczy Rafał Czajkowski, sekretarz miasta. - Ustawa śmieciowa dotyczy tylko terenów zamieszkałych, natomiast nie precyzuje polityki odpadami w przedsiębiorstwach. Jako samorząd musimy sami sprawdzać, czy firma posiada umowę na wywóz śmieci. Pierwsza kontrola wykazała, że na 300 zakładów ponad 30 nie miało odpowiednich dokumentów. Dlatego w przyszłorocznym budżecie znalazł się większy dochód z mandatów.
Część osób obawia się również tego, że Straż Miejska, aby osiągnąć założony w budżecie poziom wpływów, będzie częściej karała kierowców za minimalne przekroczenia dopuszczalnej prędkości.
- Najwyższa Izba Kontroli na podobnych służbach w innych miastach nie zostawiła suchej nitki, twierdząc, że radary stały się maszynkami do zarabiania pieniędzy przez samorządy. U nas sytuacja była odwrotna i uznano, że tych kontroli było za mało. Patrząc na to, co momentami dzieje się na radomskich ulicach, trzeba rozważyć częstsze pomiary. Mamy udokumentowane, że niektórzy "geniusze" za kierownicą jechali ulicą Energetyków, tuż przy szkole, 120 km/godz. Podobne prędkości osiągają niektórzy kierowcy na ulicy Wierzbickiej i Jana Pawła II . Jednak to nic w porównaniu do dwóch "wybitnych" osób, które podróżowały ulicą Maratońską 179 i 187 km/godz. Dodatkowe kontrole mogą pojawić się na wybranych ulicach, ale tylko po to, aby zapewnić bezpieczeństwo, a nie żeby dodatkowo zarabiać - dodaje Rafał Czajkowski.
