We wtorek (3 czerwca) posłanka Marzena Wróbel na konferencji prasowej poinformowała o odejściu z Solidarnej Polski. Przypomnijmy, że pod koniec maja z klubu poselskiego odeszli Ludwik Dorn i Tomasz Górski.
- Formalnie, aby mógł istnieć klub poselski, musi on liczyć przynajmniej 15 członków. Takiej liczby osób już nie ma, więc automatycznie klub został rozwiązany, a jego członkowie, w tym ja, stali się posłami niezrzeszonymi – powiedziała Marzena Wróbel. - Padła propozycja zawiązania koła poselskiego, na którą ja nie przystałam. Powodem takiej decyzji jest brak porozumienia i działania w niektórych kwestiach. Rok temu miałam dość poważny konflikt ze Zbigniewem Ziobro. Zostałam ukarana i odebrano mi funkcję wiceprzewodniczącej klubu. Pomimo zapewnień, nigdy nie wróciliśmy do rozmowy na ten temat.
- Na początku byłam bardzo zaangażowana w działania Solidarnej Polski, uważam, że było tam wiele wartościowych osób, które łączyły więzi przyjacielskie. Dlatego przed wyborami do Parlamentu Europejskiego nie wystąpiłam z klubu, aby niektórzy mieli szansę kontynuować swoje działania w Parlamencie Europejskim. Uważam, że takie „aksamitne” odejście z Solidarnej Polski jest dobre i nie zaogni dawnych ran – przyznała.
Marzena Wróbel zwróciła uwagę na fakt, że od czasu wyrzucenia jej z Prawa i Sprawiedliwości jej poglądy nie zmieniły się i jeżeli prześledzi się jej głosowania w czasie członkostwa w Solidarnej Polsce, są one zbliżone do PiS.
Posłanka zapowiedziała, że wkrótce zdradzi swoje dalsze plany polityczne.
- Jeszcze nie mogę o wszystkim mówić, bo zależy to od innych osób. Myślę, że w ciągu najbliższych dwóch tygodni będę mogła podać szczegółowe informacje – stwierdziła.
Marzena Wróbel nie chciała komentować przyczyn porażki Solidarnej Polski w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ani pogłosek o jej starcie w wyborach na prezydenta Radomia.
