Ostatnio często piszemy o rodzimych gwiazdach i gwiazdkach, których twarze i figury zmieniają się nie do poznania. A piszemy dlatego, bowiem zastanawiamy się, które zmiany są wynikiem „drastycznych diet” i „zdrowego trybu życia”, a które są wynikiem chirurgicznego skalpela i wypełnionej botoksem strzykawki J A przecież nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nasi celebryci sami przyznawali się do takich zabiegów a nie „ściemniali” albo, jak to mówi się w Kielcach „palili Jana”
Właśnie ukazał się w magazynie „Grazia” sympatryczny wywiad z Brzydulą – Mają Hirsh, która rzeczywiście od czasu zakończenia zdjęć do tego przebojowego serialu, wypiękniała. Jak mówi sama Maja:
- Jadłam zgodnie z grupą krwi. I codziennie biegałam. Co-dzien-nie! Poza tym miałam wtedy 27 lat. Teraz już chyba nie byłoby tak łatwo. Co innego schudnąć 5 kg, a co innego 20. Zanim zgubiłam kilogramy, kompletnie nie zwracałam uwagi na to, jak wyglądam.
Ale, co ważne, dodaje:
- Czego się wstydzić, jeśli jesteś dobrze zrobiona? Teraz jest tyle wspaniałych zabiegów. Ja nie mam wypełniaczy, ale laserem sobie po twarzy jeździłam. Wydaje mi się, że to, jak się czuję z sobą, wpływa na to, jak wyglądam. Przecież kobieta nie zmienia się tylko dlatego, że kupi sobie dobre kosmetyki albo nowy ciuch.
Ogromny plus za normalność – i czekamy na nową rolę!
