Sprawa ma swój początek w 2010 roku. Wtedy poseł Maliszewski miał podpisać wniosek o dotację unijną za żonę. Dodatkowo parlamentarzysta miał złożyć je po terminie. Za ten czyn został skazany na karę 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Po apelacji karę zamieniono na grzywnę. Wczoraj w radomskim sądzie miał się odbyć apelacja. Jednak do tego nie doszło.
- Należę do tych ludzi, którzy szanują wymiar sprawiedliwości. Wyrok który zapadł w sądzie w Grójcu uszanowałem i stąd decyzja po przemyśleniach, żeby tą apelację wycofać – powiedział poseł
Maliszewski przyznaje się, że nakreślił podpis swojej żony natomiast nie zgadza się z tym, że wniosek o dotację złożył po terminie. Mirosław Maliszewski nie straci jednak mandatu poselskiego. Wygaśnięcie mandatu poselskiego byłoby automatyczne w przypadku gdyby Maliszewski został prawomocnie skazany na karę inną niż grzywna.














