POD TEKSTEM GALERIA ZDJĘĆ
Radomianie, którzy przyszli przed UM, mogli skorzystać z porad weterynarza czy psiego psychologa, mogli kupić karmę dla zwierząt z 50-procentowym rabatem.
- Zebrane pieniądze wspomogą nasze stowarzyszenie. Dla dzieci przygotowaliśmy loterię i konkursy. Przez cały czas trwania imprezy zbieraliśmy karmę oraz inne niezbędne artykuły dla zwierząt (miski, obroże, koce). Mieliśmy również namiot z budą i kilkoma łańcuchami. Tam można było się przywiązać do budy i zobaczyć świat z perspektywy uwiązanego psa. To symbol akcji "Zerwijmy łańcuchy" - mówi Patrycja Misiak.
Dzięki uporowi i kontrowersyjnym hasłom akcji protestującym przeciwko łamaniu praw zwierząt, udało się wywalczyć zapis w prawie polskim, że pies może być przywiązany do budy maksymalnie na 12 godzin, a łańcuch musi mieć minimum 3 m długości.
- Niestety, prawa zwierząt są nadal łamane. Owszem, wywalczyliśmy zmianę przepisów, ale rzeczywistość pokazuje, że prawo nie jest egzekwowane. Na wsiach czy nawet w miastach są ludzie, którzy nie zważają na prawa zwierząt. Trzeba zmienić ich mentalność, ich myślenie o zwierzętach. Im lepiej traktujesz zwierzę, tym bardziej zauważasz, że jego psychika jest podobna do naszej - tłumaczy Włodzimierz Suszyński ze Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt "4 Łapy". - W tamtym roku wyszliśmy do ludzi z hasłem: "Przywiązałbyś dziecko do budy? Psy czują i myślą jak dwuletnie dzieci". Być może jest ono kontrowersyjne, ale daje do myślenia osobom, które trzymają psy na łańcuchach. Podobnie rzecz wygląda w przepełnionych schroniskach. Prowokacyjnie mówi się o nich, jak o obozach koncentracyjnych, ale gdyby tak się głębiej zastanowić, psy i koty, które w nich przebywają, cierpią psychicznie, są zamknięte. Opiekunowie schronisk starają się jak mogą, ale jest ich za mało na tak dużą liczbę zwierząt.
Jak się czuje człowiek, który choć na chwilę przywiązał się do budy? O to zapytaliśmy Szymona, radomianina.
- Świat widać z zupełnie innej perspektywy. Ludzie przychodzą do mnie, patrzą się, ale nikt nie podchodzi bliżej. W efekcie jestem tu sam. Czuję się samotnie. Chciałbym do nich wyjść, ale mam za krótki łańcuch. Źle mi tu - opisuje radomianin.
- Wówczas powinniśmy zadzwonić na policję. Miejmy świadomość, że jeśli naprawdę chcemy pomóc zwierzakowi, to musimy zeznać, że jego właściciel łamie jego prawa. Bez tych zeznań pies czy kot nadal będzie się męczył u człowieka, który nie umie się opiekować. Może on otrzymać mandat, a jeśli go nie przyjmie, wówczas sprawa może trafić do sądu - tłumaczy Włodzimierz Suszyński ze Stowarzyszenia "4 Łapy".
Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt "4 Łapy"
Siedzibą stowarzyszenia jest:
Centrum Organizacji Pozarządowych
26-600 Radom ul. Struga 1
www.4lapy.org.pl
konto bankowe:
85 1240 1789 1111 0010 3787 2220
Karolina Sierka/fot. Michał Sołśnia