Po kolejnych Anima Urbis i Dniach Radomia wiemy nareszcie, czemu właściwie ma służyć Port Lotniczy Radom – zwiedzaniu. Jest to pomysł błyskotliwy. Po co tworzyć kolejne lotnisko cywilne, kiedy te przeżywają właśnie poważny kryzys i stają się dla miast finansową kulą u nogi? W turystykę trzeba iść.
Stworzymy w Radomiu drugi Bałtów. I tak, jak dzieciarnia do Bałtowa jeździ, żeby obejrzeć makiety dinozaurów, tak do Radomia wycieczki walić będą, by zobaczyć całkiem prawdziwy pas startowy i jeszcze prawdziwszą radiolatarnię.
Z czasem tekturowe modele samolotów (w skali 1:1 – zajmie się tym słynący z modeli Dom Kultury „Idalin”) też się zresztą postawi. Ba, dzięki przychylności prezydenta RP (bo przecież przychylny jest Radomiowi, choć ostatnio - zapowiedziany - na otwarcie Fabryki Broni nie przyjechał. Katar? Nagły napad pacyfizmu? Zwykła niechęć do warchołów?) moglibyśmy sprowadzić do Radomia stalowe, nowoczesne, groźne, nafaszerowane elektroniką F-16 (te mogliśmy kupić, przypomnijmy, za robienie Amerykanom innych czynności seksualnych, co potwierdził ostatnio minister spraw zagranicznych), które przecież i tak nie latają, i które świetnie nadałyby się na interaktywne eksponaty Radomskiego Skansenu Precyzji i Lotnictwa.
Tak, tak - już sobie nazwę wymyśliłem na tę atrakcję turystyczną, która może przyciągać tłumy z całej Polski. Wystarczy tylko umiejętnie połączyć ofertę dla dzieciarni (samoloty, śmigłowce, haubice plus nowoczesny pojazd „pantera” z sikawką i kolorowymi światełkami), młodzieży szkół średnich (odloty w hali odlotów – tańszy haszysz ze strefy wolnocłowej plus występy kapel rockowych), dorosłych (rekonstrukcja zatrzymania przez służby lotniskowe z rzutem na glebę i rewizja osobista – za dodatkową opłatą w lateksowych rękawiczkach) oraz osób starszych (uczone prelekcje i sentymentalne projekcje czarno-białych filmów archiwalnych o tym, jak to za PRL-u wylatywało się z Okęcia; tym zajmie się Resursa).
A jeśli jeszcze do tego dodamy Air Show (a dodamy - lobbingiem ma się zająć marszałek Sejmu; obiecała), sukces gwarantowany. To naprawdę może na siebie zarobić. Bo przecież do Muzeum Wsi Radomskiej tłumy walą na Dzień Ziemniaka, a do Przytyka na Święto Papryki! Więc jak się zrobi na Sadkowie Dzień Śmigła, Tydzień Statecznika, Święto Kontrolera Lotów, z biletów będzie można trzepać taką kasę, że wystarczy na spłacanie odsetek od długów miasta.
Widzę tylko problem z dojazdem gości do Radomia. Linia kolejowa z Warszawy, która miała być gotowa w tym roku, będzie gotowa w zupełnie innym; trwają ustalenia, w którym. Z drogami też nie jest prosto. Obwodnica południowa na razie w budowie, obwodnica zachodnia – właśnie obiecana przez minister infrastruktury (z czasem okazało się, że pani minister nie chodziło o obwodnicę Radomia, tylko o jeden z odcinków trasy S7 - taki szczegół).
Zresztą do Radomia samochodem nikt i tak nie przyjedzie. Wieści rozchodzą się szybko, a ostatnia wieść jest taka, że po naszym mieście grasuje banda z nożami (lub śrubokrętami) i złośliwie przebija opony stojących na parkingach pojazdów.
Tak się stało ostatnio na Borkach, niedaleko komisariatu policji. Trudno powiedzieć, czy banda szybko zostanie schwytana, bo jak się dowiedzieliśmy od rzecznika policji, „to pierwsza tego typu sytuacja nie tylko na tym osiedlu, ale także w mieście. Wcześniej nie mieliśmy żadnych niepokojących sygnałów od mieszkańców tej okolicy”. Skoro sytuacja jest tak nowa i niespodziewana, rzeczywiście śledztwo może potrwać.
Logicznie rzecz biorąc, skoro do Radomia trudno przyjechać pociągiem i nie warto samochodem, to co pozostaje? Samolot! No, ale jeśli ludzie zaczną tu przylatywać samolotami, to mój pomysł (zastrzegam copyright!) Radomskiego Skansenu Precyzji i Lotnictwa bierze w łeb i nie będzie po co tu przylatywać.
Naprawdę, w którą stronę się człowiek nie odwróci, tam... kamieni kupa.
