Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Idziemy na grilla, czyli Równy na długi weekend

Idziemy na grilla, czyli Równy na długi weekend
IDZIEMY NA GRILLA, CZYLI RÓWNY NA DŁUGI WEEKEND

 

Maska samochodu ciut się już rozgrzała, ale Rudy przezornie wziął kuchenną ścierkę, więc posłużyła za obrus. Olo rozłożył na niej kiełbasę i chleb, Malina przyniósł też ketchup i musztardę.

Maliny akurat ani Rudy, ani Olek nie lubili. No ale... Przydał się. Grilla miał nowego, dużego.

- I do tego składany, w sam raz na piknik! – chwalił się.

No to go wzięli. Zwłaszcza, że reszta chłopaków porozjeżdżała się po świecie za robotą, albo po różnych więzieniach. A co to za grill we dwójkę. Jak, kurde, geje jakieś. Więc wzięli Malinę na trzeciego, z tym jego grillem nowym, składanym.

Słońce grzało pięknie i mocno, jak to na początku maja potrafi, a piwo było chłodne. Malina rozpalił węgiel, Olek włączył na cały regulator hip-hopowy kawałek, z komórki. - Szkoda, ze radia nie ma – spojrzał smętnie do wnętrza samochodu.

- Szkoda – odburknął Rudy.

- A miałeś się rozejrzeć...

- Ty taki mądry nie bądź, ludzie się pilnują, mało kto teraz radia zostawia.

Kiełbasa na ruszcie zaczęła pękać i strzelać przezroczystym płynem.

- Więcej wody w tym niż mięsa – Rudy po uwadze Ola o radiu zupełnie stracił humor. – Co oni teraz sprzedają ludziom...

- Z reklamacją trzeba by iść – stwierdził Malina – No, ale kto by tam z kiełbasą leciał...

- Z reklamacją ? – zadrwił Olek. - Że co, pani Halinko, wynieśliśmy pani 2 kilo ze sklepu, ale niedobrej jakiejś?

- Właśnie, Olo, trzeba było patrzeć, coś brał – Rudy zrewanżował się za radio.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+

- No jak, no jak poznasz, jak to wszystko w foliowych paczuszkach, ani powąchać, ani dotknąć. No niby kiełbasa, napisane, że pierwsza klasa. Może jakbyś dłużej tę Halinkę zagadywał, to bym coś wybrał lepszego. A tak, łapu – capu za pazuchę i chodu.

Może by się i o kiełbasę pokłócili, ale na piaszczystej ścieżce nieopodal pojawiła się postać, na którą musieli zwrócić uwagę. Zwłaszcza, że się nie spodziewali żadnych postaci. Była to babina, z długim, siwym, potarganym włosem, zgarbiona niemożliwie, okręcona szarą, postrzępioną chustą, w dziurawych trampkach. I co najlepsze, targała na plecach wiązkę chrustu.

- Ja pierdzielę, Baba Jaga – zaśmiał się Olo. Gapili się jak na postać z baśni.

Tymczasem babka potknęła się o kamień i wyrżnęła w piach drogi. Olo i Rudy przysiedli na masce, dla spokojniejszego oglądu.

- To drzewo na plecach ją przygniotło chyba. Nie wstanie - zawyrokował Olo. 

- Ee, da radę – sprzeciwił się Rudy, widząc jak stara podnosi się na łokciu.

Jednak nie dała. Opadła bez sił i zaczęła pojękiwać.

- Pomóc by trzeba chyba – z wysiłkiem wystękał w końcu Malina.

Tamci spojrzeli na niego.

- No, to pomóż.

Malina podszedł do babiny, zdjął z niej chrust i pomógł wstać. Powoli podeszli do samochodu.

-  Dziękuję chłopcy, dziękuję - babcia czegoś ożywiła się. – Gdyby nie wy, to już bym tak chyba w tym piachu została...

- A to babcia tak sama w lesie żyje? – zainteresował się Olo.

- A sama, samiuteńka, odkąd mąż, świeć panie nad jego duszą... O jagodach i grzybach człowiek żyje. Dobrze że chociaż emeryturę przyniosą raz w miesiącu... A może piękni chłopcy odwiedzą starowinkę? Niedaleko. Herbaty zrobię miętowej...

Na wzmiankę o emeryturze oczy Olowi błysnęły. Przejął od Maliny chrust, zarzucił sobie na plecy i zaordynował:

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

- No, jak tak babcia zaprasza, nie można odmówić. Rudy, zamknij samochód w razie co.
- A grill? – zmartwił się Malina.

- A kto ci tu grill zapieprzy w lesie? Zresztą, herbatkę wypijemy i zaraz wracamy. Prawda, babciu?

- A tak tak, herbatkę...

Chata rzeczywiście nie była daleko i wcześniej nie zauważyli jej tylko dlatego, że, zbudowana z pociemniałego drewna, cała omszała, częściowo zarośnięta winoroślą, zlewała się z lasem, jakby zamaskowana. A wnętrze rzeczywiście przypominało chatkę Baby Jagi. I kot był chudy, i miotła postrzępiona, i pajęczyny.

Babka sprawnie i szybko napaliła w kuchni i postawiła na ogniu czarny od sadzy czajnik. Olo tymczasem razem z Rudym zachwycać się zaczęli a to starym kredensem, a to wiązką czosnku wiszącą u powały, a to skrzynią malowaną. Myszkować zaczęli po całym domu. Malina zaś próbował nawiązać konwersację. Babce ani jedno ani drugie jakoś nie przeszkadzało. W końcu gospodyni postawiła na stole trzy parujące kubki. Pierwszy spróbował Olo.

- Dziwnie pachnie...  – rzucił niepewnie.

- Nie bądź cham. Trzeba z babką najpierw po dobroci pogadać – syknął Rudy i łyknął sporo.

- Dobre, dobre, sama ziółka rwałam – babka ucieszyła się, widząc, że i Malina popija herbatkę.

Na efekty długo nie trzeba było czekać. Pierwszy Olo zdrętwiał i wydał z siebie krótki dźwięk, jakby kwiknięcie. Zaraz to samo z Rudym i Maliną. Wszyscy trzej padli na podłogę. Kurczyć się zaczęli i porastać szczeciną. Twarze się im pomarszczyły dziwnie, uszy powiększyły i oklapły. Trwało to wszystkiego z piętnaście minut. Babka zatarła ręce. A potem pozbierała z podłogi ubrania, portfele i telefony, zapędziła trzy warchlaczki do zagrody za chatą, wyjęła zza pazuchy komórkę i wyszukała numer.

- Waldek? Samochód jest do wzięcia. Volkswagen passat. Nie, na części. Nie bój, nie bój, drogo nie chcę. A, i  jak byś kupca znalazł na dwa świniaki... 

Rozłączyła się i spojrzała na ryjące w ziemi, pochrumkujące zwierzaki. Jeden, z rudą szczecią na grzbiecie, spojrzał na nią małymi oczkami. Uśmiechnęła się do niego:

- A trzeciego to sobie na święta zostawię, utuczę. Jeść przecież trzeba...

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy