Według Światowej Organizacji Zdrowia ciężar szkolnego tornistra nie powinien być większy niż 10 procent wagi ucznia, który go nosi. Obserwując uczniów na radomskich ulicach gołym okiem można, zauważyć, że niestety jest inaczej. Wielkie plecaki oraz modne w ostatnich czasach walizeczki na kółkach, świadczą o tym, że maluchy muszą zmierzyć się z dużo większym ciężarem.
Trzy lata temu weszło w życie rozporządzenie Ministra Edukacji, zgodnie z którym szkoły muszą zorganizować dla swoich uczniów miejsca do pozostawienia podręczników i przyborów szkolnych. Sprawdzamy jak wygląda to w Radomiu w praktyce.
Najlepiej tym wymaganiom sprostały szkoły podstawowe, zwłaszcza w klasach I - III.
- Każdy uczeń ma szafkę z własnym kluczem. Jest to bardzo pomocne, dzieci zostawiają tam np. przybory do malowania, a do domu zabierają jedynie najpotrzebniejsze rzeczy – mówi Barbara Zielińska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 28. - Starsi uczniowie, którzy mają więcej podręczników, dzięki szafkom nie muszą codziennie nosić do domu książek do takich przedmiotów jak historia czy biologia. Uczniowie sami decydują co wziąć do domu, gdzie odrobić pracę domową - mogą robić to na świetlicy lub w bibliotece i wtedy nie muszą dźwigać książek do domu. Zauważyłam, że dzięki temu rozwiązaniu nasi uczniowie mają mniej napakowane plecaki.
- Szafki bardzo pomagają. Dzieci zmuszone są do noszenie jedynie bieżących podręczników i zeszytów – mówi Ewa Smardz, wicedyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2. - Co prawda zdarza się, że młodsze dzieci w plecakach noszą pół domu, maskotki i różne inne rzeczy, ale na to nie mamy już wpływu – przyznaje ze śmiechem wicedyrektorka.
W podstawówkach, gdzie nie ma szafek, uczniowie klas I-III mają w swoich klasach wygospodarowane miejsca, gdzie mogą zostawiać rzeczy. Problem jest w starszych klasach szkół podstawowych, gimnazjach i liceach. Tylko niektóre szkoły zadbały o komfort swoich uczniów.
Spośród gimnazjów do których dzwoniliśmy, znaleźliśmy jedynie dwie szkoły, w których znajdują się szafki - PG 11 oraz PG 8.
W większości szkół ponadgimnazjalnych nie ma miejsc, gdzie uczniowie mogą zostawiać swoje rzeczy. Wyjątek stanowi np. XI Liceum Ogólnokształcące im. Stanisława Staszica, gdzie szafki mają wszyscy uczniowie czy Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. św. F. Neri. Wybrani uczniowie posiadają również szafki w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 7. - Mamy około 80 szafek, niestety nie ma miejsca, aby było ich więcej, dlatego nie wszyscy uczniowie mają szafki - mówi jeden z pracowników szkoły.
Sytuacja szybko się raczej nie zmieni. Problemem dla szkół są oczywiście finanse, a także - zwłaszcza gdy szkoła funkcjonuje w starszym budynku - brak miejsca na szafki.
- Rozporządzenie ministerstwa to sugestia, a nie przymus. Niemniej jednak staramy się, aby sukcesywnie w radomskich placówkach przybywało szafek. Szkoły coraz częściej odchodzą od modelu szatni w piwnicach, jakie znamy. Częściej organizują indywidualne miejsce w szkole dla każdego ucznia np. szafkę – mówi Leszek Pożyczka, dyrektor Wydziału Edukacji, Sportu i Turystyki UM Radom. - Na zakup szafek szkoły przeznaczają dochód własny, są to środki pozyskane z wynajmu powierzchni. My wydajemy na to zgodę – dodaje.