[gallery id=944]
Chodzi m.in. o chipsy, wafelki, colę, czyli produkty zawierające wzmacniacze smaku, sztuczne barwniki, dużą ilość soli. Jeśli projekt przejdzie, to dzieci od przedszkola po gimnazjum nie dostaną już takich produktów w szkolnych sklepikach i stołówkach. W przyszłym tygodniu powinniśmy poznać listę sugerowanych produktów przeznaczonych do sprzedaży w sklepikach szkolnych, przygotowaną z inicjatywy lobby producentów żywności oraz Instytutu Żywności i Żywienia.
Dzieci mają na tanie cukierki
Odwiedziliśmy dwie radomskie szkoły i zapytaliśmy dzieci i młodzież oraz osoby prowadzące szkolne sklepiki, jak zapatrują się na proponowane zmiany. W Publicznej Szkole Podstawowej nr 7 działa mały szkolny sklepik przy szatni. W asortymencie znajdują się głównie słodycze i słodkie napoje, gazowane i niegazowane. Sklepik jest również zaopatrywany w drożdżówki oraz kanapki z sałatą, wędliną itp., przygotowywane samodzielnie przez prowadząca sklep. Nie ma żadnych ciepłych posiłków.
- Dzieci nie mają zbyt wielu pieniędzy, zostawiają drobne sumy. Największą popularnością cieszą się cukierki sprzedawane na sztuki za 20-30 gr., lizaki i słodkie napoje – mówi pani Iwona, sprzedająca. - Nie wiem, jak sklepik mógłby się utrzymać, jeśli nie będzie można sprzedawać np. słodyczy. Nie wyobrażam sobie tego.
Uczniowie podstawówki gorąco protestują przeciwko proponowanym zmianom. - Nie, nie, nie pączki muszą zostać, słodycze i oranżada też! - powiedział Kacper z kl. 6 w PSP 7. - Zdrowe jedzenie jest ok, trzeba je czasami jeść, ale w szkole powinno być to co jest.
W Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 6 im. Jana Kochanowskiego od 9 lat szkolny sklepik prowadzi Robert Wilk. Można tam kupić napoje gazowane, soki owocowe, słodycze i przekąski, ale również jogurty, sałatki warzywne, świeże owoce i warzywa, wafle ryżowe, drożdżówki i ciepłe przekąski: świeże tosty i podgrzewane minipizze i zapiekanki – codziennie przywożone z piekarni, nie mrożone, jak podkreśla prowadzący sklepik.
Młodzież sięga po zdrowe jedzenie
- Widzę, że na przestrzeni lat tendencja się zmienia. Uczniowie coraz chętniej kupują zdrowe produkty. Przede wszystkim idzie woda, woda, woda. Często sprzedaję soki, rzadziej napoje gazowane. Co do jedzenia, uczniowie coraz częściej domagają się sałatek, jogurtów, owoców. Od tego roku mam nawet marchewki. Widzę, że młodzież chętniej sięga po zdrowe produkty – przyznaje Robert Wilk. - Młodzież sięga również po słodycze, w przerwie mają ochotę zjeść np. batonika, szczególnie, kiedy jest okres matur i egzaminów. Kiedy zacząłem prowadzić sklepik chipsy dostarczano dwa razy w tygodniu, a i tak bywało, że zabrakło. Teraz uczniowie kupują ich o wiele mniej.
Wśród młodzieży zdanie jest podzielone. - Uważam, że to dobry pomysł, aby śmieciowe jedzenie zniknęło, ale w szkołach podstawowych - w młodszym wieku kiedy wyrabiają się nawyki żywieniowe. My chcemy mieć wybór. Ja staram się kupować zdrowe produkty np. sałatki i wodę, ale uważam, że każdy powinien decydować sam – powiedziała Ania Naumowicz, uczennica ZSO 6. - Wydaje mi się, że jeżeli znikną tego typu produkty, to w czasie przerw będziemy wyskakiwać do okolicznych sklepów. Kto będzie chciał wypić colę i tak ją wypije. Uważam, że wprowadzanie takich zmian jest bezsensu – przyznał Wojciech Starek, również uczeń ZSO 6.