W Sosnowcu spotkały się ze sobą dwie drużyny, które ostatnich meczów nie mogły zaliczyć do udanych i liczyły na przełamanie niefortunnej serii. Goście z Radomia nie wygrali żadnego z ostatnich czterech spotkań, zaś MKS Będzin po dwóch triumfach nad Cuprum Lubin i Stalą Nysa, przegrał pięć ostatnich meczów.
Tymczasem pierwszy set rozpoczął się od nieznacznej przewagi radomian. Podopieczni Roberta Prygla wypracowali sobie dwupunktowe prowadzenie i je kontrolowali. W połowie seta i skutecznym ataku Dawida Konarskiego Czarni wyszli na prowadzenie 13:9 i o pierwszy czas w meczu poprosił Jakub Bednaruk. Po nim jego podopieczni szybko zmniejszyli dystans do radomian do zaledwie jednego oczka i tym razem o przerwę poprosił trener Prygiel. Na szczęście dość dobrze dysponowany był wówczas Dawid Dryja, który nie tylko sprawiał problemy rywalom na środku siatki, ale i popisał się asowym serwisem i było 16:13. Od tego momentu większość akcji ofensywnych radomian trafiała do środkowych bloku, którzy zdobywali punkty. Pod koniec seta nastąpiła nieprzewidywalna kilkuminutowa przerwa w grze spowodowana problemami związanymi z przymocowanymi do parkietu reklamami, ale naprawa usterki nie wyprowadziła radomian z rytmu i pierwszy set zakończył się wygraną 25:23. W ostatniej akcji seta Rafał Faryna próbował atakować, ale przełożył dłoń i sędzia zakończył wyrównaną partię.
Zupełnie inaczej wyglądał drugi set. W nim od samego początku inicjatywę przejęli gospodarze, którzy po dziewięciu akcjach, prowadzili aż 8:1. Chwilę później radomianie zdobyli kilka kolejnych punktów, ale wciąż przegrywali różnicą pięciu oczek (było 10:5). Gdy wydawało się, że radomianie stopniowo będą zmniejszać straty, to nastąpił kolejny zryw siatkarzy MKS-u, a o czas poprosił podenerwowany grą swoich podopiecznych trener Prygiel. W połowie partii MKS prowadził nawet 17:8, a przyjezdni wydawali się być pogodzeni z porażką w drugiej partii. To spowodowało, że drugiego seta dość zdecydowanie zwyciężyli zawodnicy ostatniego w tabeli MKS-u i po dwóch partiach był remis.
Przed trzecim setem trener Prygiel na tyle zmotywował swoich podopiecznych, że tym razem to „Wojskowi” od początku nadawali ton wydarzeniom. Wprawdzie uzyskana przewaga nie była większa niż cztery punkty, ale pozwalała kontrolować przebieg partii. Taki stan rzeczy utrzymywał się do połowy seta. Kilka skończonych ataków, a także dobra zagrywka w wykonaniu będzinian spowodowały, że na świetlnej tablicy wyników pojawił się remis, po 14. Kto wie, czy kluczowa dla losów tej partii nie okazała się akcja, po której Konarski zablokował Farynę, a Czarni wyszli na trzypunktowe prowadzenie, którego nie oddali do końca seta.
W czwartej, i jak się miało okazać ostatniej partii przyjezdni nie pozostawili rywalom złudzeń, komu tego dnia należą się trzy punkty. Zniechęceni dobrą postawą radomian rywale, popełniali proste błędy i przewaga podopiecznych trenera Prygla rosła z minuty na minutę. Ostatecznie „Wojskowi” wygrali seta do 17 i zdobywając trzy punkty, przerwali serię porażek!
MKS Będzin – Cerrad Enea Czarni Radom 1:3
Sety: 23:25, 25:17, 23:25, 17:25.
MKS: Veloso, Sobański, Santana, Schmidt, Faryna, Kalembka, Gregorowicz (libero) oraz Ratajczak, Godlewski, Teklak.
Cerrad: Kędzierski, Konarski, Sander, Loh, Dryja, Ostrowski, Masłowski (libero) oraz Gąsior, Josifow,
