W programie Tie-Break mówimy o radomskiej siatkówce i drużynach Cerradu Enei Czarnych Radom i E.Leclerc Moya Radomki Radom. Nie zabraknie także rozmów z gośćmi. Premierowe odcinki programu Tie-Break emitowane są w telewizji Dami w czwartki o godzinie 18.05. Program można obejrzeć także na portalu CoZaDzien.pl.
W najnowszym odcinku mówimy o zmianach kadrowych w zespołach Cerradu Enei Czarnych Radom oraz E.Leclerc Moya Radomki Radom oraz o ich nowych rywalach w siatkarskiej ekstraklasie. Awans do PlusLigi wywalczyła ekipa LUK Politechniki Lublin a do Tauron Ligi UNI Opole.
Gościem odcinka był natomiast Robert Prygiel, były trener Cerradu Enei Czarnych Radom, który pożegnał się ze stanowiskiem w połowie stycznia. - Nie przypominam sobie takiego momentu żebym miał tyle wolnego. Zdecydowanie najdłuższy urlop. Bardzo dobrze mi to zrobiło psychicznie, fizycznie i naprawdę dużo energii mam teraz w sobie obecnie - powiedział.
Prygiel przestał być szkoleniowcem "Wojskowych" po meczu z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, który został rozegrany 13 stycznia 2021 roku. - To chyba była jedyna możliwa decyzja. To nie było tak, że ja się poddałem czy ktoś mnie zwolnił. Mając na uwadze dobro klubu i drużyny wspólnie stwierdziliśmy, że ja nie jestem w stanie dać już nic więcej drużynie i musi być jakiś bodziec - zaznaczył Robert Prygiel, który po tej decyzji zrobił sobie "reset od siatkówki". - Gdzieś dopiero po miesiącu zacząłem oglądać mecze, ale głównie Czarnych, a mniej innych zespołów. Ale już teraz w play-offach praktycznie obejrzałem każdy mecz, tak jak i europejskie puchary ZAKSY. Można powiedzieć, że zacząłem z powrotem oglądać siatkówkę z przyjemnością - powiedział.
Były szkoleniowiec "Wojskowych" bierze pełną odpowiedzialność za słaby wynik drużyny (12. miejsce na koniec sezonu) w minionych rozgrywkach. - Mieliśmy bardzo słaby sezon i to trzeba jasno powiedzieć. Ja sam byłem bardzo rozczarowany naszą grą. Tych pozytywów było zdecydowanie mniej niż negatywów. Myślę, że to splot wielu zdarzeń. Zawsze jest tak, że trener bierze odpowiedzialność i w ogóle z tym nie dyskutujemy, bo taka jest rola trenera. W stu procentach biorę odpowiedzialność za ten wynik na siebie, zresztą konsekwencją była strata stanowiska trenera. Trzeba pamiętać jednak, że nie buduje się wyniku tylko i wyłącznie w dniu meczu, w okresie przygotowań czy w mikrocyklu tygodniowym. To jest praca nie tylko trenera, ale też całego klubu w okresie transferowym - wyjaśnił.
W radomskim zespole brakowało lidera w sezonie 2020/21. - Jak zaczynaliśmy sezon, to musiałem mówić, że jestem zadowolony z drużyny, bo gdzieś trzeba było szukać jakiegoś bodźca dla chłopaków. Jeśli rzeczywiście miałbym takie możliwości, jakie były parę lat wcześniej, to na pewno ta drużyna by zupełnie inaczej wyglądała. Wcześniej byśmy podejmowali pewne decyzje i na pewno nie wydalibyśmy więcej pieniędzy. Jestem przekonany, że poziom sportowy byłby również dużo wyższy. Niestety trener jest tą osobą, która jest uzależniona od wielu czynników, ma nad sobą decydentów i ludzi, którzy odpowiadają za finanse i organizację klubu plus poziom sportowy. Na końcu jest tak naprawdę trener, a potem zawodnik. Ja już na spotkaniu z zarządem klubu już w maju wspominałem, że to może być bardzo ciężki okres. Nie ma takiego lidera, na którym można byłoby oprzeć grę. Stwierdziliśmy, że trzeba będzie ten sezon przeżyć, że będzie to trudny sezon. Wiemy wszyscy o sytuacji na świecie z covidem. Plan był taki, że dograjmy ten sezon w miarę możliwości, a w przyszłym roku się odkujemy... no już niestety bez Roberta Prygla - dodał były szkoleniowiec "Wojskowych".
Robert Prygiel mówił także o swoim wzruszeniu podczas pożegnania przez kibiców, ocenił rywalizację o mistrzostwo Polski, powiedział też o swojej przyszłości czy o wyniku E.Leclerc Moya Radomki w Tauron Lidze.
Cała rozmowa do obejrzenia poniżej:
https://dami24.pl/sport/tie-break-130521-robert-prygiel/21137
