Kibice w Legnicy ostrzyli sobie apetyty na starcie Miedzi z Radomiakiem. Wszystko dlatego, że obie drużyny przyzwyczaiły swoich fanów do ofensywnej gry i do wielu bramek. Dla gospodarzy mecz z liderem był z tych, o tzw. sześć punktów. W przypadku ewentualnego triumfu podopieczni Dominika Nowaka, mieliby tylko trzy punkty straty do „Zielonych”.
Niestety dla nich w szeregach gospodarzy nie mógł zagrać Marquitos, który pauzował za nadmiar żółtych kartek. Jak się miało okazać, legniczanom w niczym to nie przeszkodziło.
Już w 14. minucie Paweł Zieliński wykorzystał bardzo dobre podanie piłki od Dawida Korta i nie dał najmniejszych szans na interwencję Mateuszowi Kochalskiemu. Goście, dopingowani przez 150-osobową grupę kibiców, nie wyciągnęli wniosków i trzy minuty później przegrywali różnicą dwóch bramek!
Tym razem na listę strzelców wpisał się Adrian Purzycki. Zawodnik zupełnie nieatakowany przez rywali znalazł się tuż przed bramką Kochalskiego i po dośrodkowaniu Korta z rzutu rożnego, bez problemów umieścił piłkę w siatce.
Od tego momentu pojedynek się wyrównał. Swoich szans w ataku próbowali „Zieloni”, ale strzały Rafała Makowskiego, Rossi Leandro czy Mateusza Michalskiego - mijały bramkę Łukasza Załuski. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się dwubramkowym prowadzeniem Miedzi, to gospodarze wyprowadzili kolejną niezwykle groźną akcję. W dziecinny sposób Dawida Abramowicza ograł Maciej Śliwa i wycofał ją do wbiegającego w pole karne Jakuba Łukowskiego. Ten bez zastanowienia, uderzył futbolówkę, która po drodze trafiła w Mateusza Cichockiego i zmyliła Kochalskiego. Tym samym „Zieloni” do przerwy tracili do rywala aż trzy gole!
Reakcja trenera Banasika w przerwie była niemalże natychmiastowa. W składzie nastąpiły dwie zmiany, a po wejściu Patryka Mikity, radomianie grali na dwóch napastników. Przyjezdni w ciągu pierwszych 10. minut kilkakrotnie zagrozili bramce Załuski, ale wciąż na posterunku był golkiper Miedzi. Za to rywale w 52. minucie stanęli przed ogromną szansą podwyższenia rezultatu, bo w polu karnym Łukowskiego faulował Michał Grudniewski. Uderzenie Henrika Ojamy okazało się niecelne. Od tego momentu radomianie dominowali na boisku, a rywale swoich szans próbowali w kontratakach. Dużo więcej ofensywnych akcji przeprowadzali zawodnicy z Radomia. Sam Makowski miał ich kilka, ale bramka Miedzi w jego przypadku wydawała się być niczym zaczarowana. Odczarować ją próbował także Maciej Górski i Rossi Leandro, ale wciąż Załuska zachowywał czyste konto.
Bramkarz skapitulował dopiero w 86. minucie. Wtedy to stały fragment gry wykonywał Leandro. Brazylijczyk dośrodkował do Cichockiego, a ten dograł futbolówkę do Górskiego. Napastnikowi w tej sytuacji nie pozostało nic innego, jak skierować piłkę do pustej bramki.
Radomiakowi nie udało się odrobić strat, a jakby tego było mało, to w 89. minucie boisko opuścił Damian Jakubik, który zobaczył drugą żółtą kartkę. Tuż przed końcem Makowski mógł jeszcze zmniejszyć rozmiary porażki, ale uderzenie pomocnika zostało zablokowane.
Miedź Legnica - Radomiak Radom 3:1 (3:0)
Bramki: Zieliński (14.), Purzycki (17.), Łukowski (43.) - Górski (86.)
Miedź: Załuska - Danielewicz, Kort (82. Koziara), Łukowski, Purzycki, Warcholak, Ojamaa (68. Makuch), Zieliński, Mijusković, Musa, Śliwa (80. Pikk)
Radomiak: Kochalski - Abramowicz, Grudniewski, Cichocki, Jakubik, Kaput (46. Banasiak), Karwot (74. Nowak), Makowski, Michalski (46. Mikita), Leandro, Górski.