HydroTruck po pięciu meczach zakończonych porażkami, do rywalizacji z MKS-em Dąbrowa Górnicza podchodził z przedostatniej pozycji w tabeli Energa Basket Ligi. Jego rywale w gronie 16 drużyn zajmowali 12 miejsce, co oznaczało, że dla obu drużyn był to niezwykle ważny gatunkowo mecz. - Choć do końca rozgrywek pozostało jeszcze dużo spotkań, to pojedynek z MKS-em będzie jednym z tych liczonych za podwójną zdobycz punktową – mówił Piotr Kardaś, prezes radomian.
Ci w Dąbrowie Górniczej pojawili się już w niemalże optymalnym składzie, bo jedynie bez Daniela Walla, ale z Filipem Kraljevićem. Ten jednak mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, a jego koledzy, źle weszli w pojedynek przegrywając 8:2. Gości poderwał wtedy Anthony Ireland, a po trafieniu Danilo Ostojića w połowie kwarty było 8:7. Z kolei na pierwsze prowadzenie radomianie wyszli na 28 sekund przed końcem, gdy podkoszową akcję wykorzystał Serb i jednocześnie ustalił wynik premierowych 10 minut.
Niespełna 80 sekund później podopieczni Mihailo Uvalina wyszli na najwyższe, bo siedmiopunktowe prowadzenie. Niestety słabsza dyspozycja jego zawodników w kolejnych fragmentach rywalizacji spowodowała, że w 15 minucie Serb poprosił o czas. Wtedy to miejscowi prowadzili 30:26. Parkiet opuścił wówczas Ahmed Hill a bardzo dobre wejście zanotował Kraljević. Rosły zawodnik uzyskał cztery punkty, a pięć kolejnych do dorobku HydroTrucku dołożył Ireland. Oznaczało to, że w niezwykle ofensywnej kwarcie, ponownie na prowadzenie wyszli radomianie. Amerykański rozgrywający przerwę schodził z dorobkiem aż 15 punktów, a jego koledzy wygrywali już 42:35.
https://www.cozadzien.pl/zdjecia/hydrotruck-radom-king-szczecin-7482-zdjecia/78898
Tymczasem w 27 minucie miejscowi tracili do HydroTrucku cztery punkty, ale właśnie wtedy nastąpił popis gry przedostatniego zespołu ligi. Radomianie w ciągu kilkudziesięciu sekund wyszli na prowadzenie 62:51! Czas wziął Jacek Winnicki, zdając sobie sprawę, że za chwilę może być już po meczu. Z racji tego, że MKS wygrał w pierwszej rundzie w Radomiu różnicą trzech oczek, to istotne było dla HydroTrucku, żeby pokusić się w Dąbrowie Górniczej, o ewentualnie wyższe zwycięstwo.
Przerwa uspokoiła zawodników gospodarzy na tyle, że ci choć przegrywali 55:64, to zdobyli aż 11 punktów z rzędu! Nic dziwnego, że ożywiła się wtedy miejscowa publiczność, a mecz rozpoczynał się na nowo. Jakby tego było mało, to przyjezdni zupełnie zatracili gdzieś swoją skuteczność i zaczęli popełniać straty. Na (3:38) przed końcem meczu MKS wygrywał różnicą czterech punktów, ale wówczas w końcu „przebudzili” się radomianie, którzy uzyskali od tego momentu sześć punktów z rzędu. Ponowny czas wziął Winnicki, ale pozostawały do końca tylko dwie minuty. Wtedy więcej spokoju zachowali dąbrowianie i szybko wyszli na prowadzenie 76:72. Jak się okazało nie oddali go do końca.
MKS Dąbrowa Górnicza – HydroTruck Radom 76:72
Kwarty: 15:17, 20:25, 20:20, 21:10.
MKS: Marble 6, Lewis li 12, Piechowicz 0, Sobin 6, Nowakowski 13, Brenk 13, Mijović 15, Czujkowski 0, Małgorzaciak 13.
HydroTruck: Moore 5, Ireland 28, Zalewski 0, Ostojić 12, Żmudzki 0, Hill 7, Dzierżak 4, Zegzuła 2, Kraljević 14.