Ślub i wesele planuje się zwykle z kilku miesięcznym wyprzedzeniem. Najczęściej przygotowania zaczynamy zimowa porą, za oknami ciemno, pogoda bywa nieciekawa a my marzymy o odrobinie słońca. Wtedy też zwykle wizja gorącego, letniego wieczoru wydaje nam się idealną porą na wesele.
Słoneczne dni nastrajają pozytywnie, a my jesteśmy pełni energii. Panny Młode nie muszą wtedy martwić się o dodatkowe nakrycie w postaci bolerka lub płaszcza a suknia ślubna prezentuje się wtedy w pełnej krasie. Ale wesele w okresie letnim to także pewne minusy – przede wszystkim upały. Sale weselne starają się zwykle zapewnić obsługę na najwyższym poziomie i klimatyzowane lokale są już standardem więc wysokie temperatury nie powinny być problemem. Niemniej jednak w kościele lub USC może być duszno, dlatego warto pomyśleć nad późniejszą godziną ceremonii - np. 18 lub 19. Upał nie będzie nam wtedy tak doskwierał.
Statystycznie najwięcej ślubów odbywa się we wrześniu. Miesiąc ten jest dla wielu par idealny – nie za gorąco, nie za zimno. Niebagatelne znaczenie ma też obecność literki ‘R’ w nazwie miesiąca, co dla przesądnych nowożeńców jest bardzo ważne. Jesienny krajobraz sprzyja pięknym sesjom w plenerze – drzewa zaczynają zmieniać kolory i zdjęcia wychodzą znakomicie.
Najrzadziej wybierany na ślub jest listopad, który raczej kojarzy się ze Świętem Zmarłych i okropną deszczową pogodą niż radosną zabawą do białego rana. Podobnie jak zimowe śluby. Błoto, deszcz i śnieg nie są zbyt atrakcyjną wizją ceremonii, zwłaszcza dla panny młodej – która nie chce mieć ubrudzonej sukni ślubnej już na początku uroczystości. Jednak jeśli szukacie oszczędności – pomyślcie o miesiącach od grudnia do lutego. Można negocjować wtedy duże rabaty ze wszystkimi podwykonawcami i salami weselnymi.
Wraz z nadejściem kwietnia sezon ślubny znów odżywa. Wielkanoc jest dla wielu par idealną porą na ślub. Przyroda budzi się do życia, pogoda wydaje się idealna, nie jest jeszcze zbyt gorąco. Coraz więcej par decyduje się również na maj, który do tej pory uchodził za pechowy.