Wojciech Kamiński: Awans do półfinału to wielka sprawa (WYWIAD)

W niedzielę (11 maja) Rosa Radom osiągnęła historyczny sukces - wywalczyła awans do półfinału Tauron Basket Ligi! Po piątym meczu z Anwilem z Wojciechem Kamińskim, szkoleniowcem radomskiego zespołu rozmawiał Michał Nowak.

Przede wszystkim gratuluję zwycięstwa w ćwierćfinale z Anwilem. Rywalizacja była zacięta i zakończyła się dopiero po pięciu spotkaniach. W niedzielę prowadziliście przez większość meczu, ale zaserwowaliście kibicom nerwówkę w ostatnich fragmentach meczu. Czym to było spowodowane?

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjciIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+

- Wkradła się zupełnie niepotrzebna nerwowość. Graliśmy dobre zawody, kontrolowaliśmy mecz. Chyba trochę za szybko uwierzyliśmy, że ten mecz jest już wygrany. W efekcie czego popełniliśmy kilka strat, zanotowaliśmy parę niecelnych rzutów i nagle zrobiła się nerwowa końcówka, a jeśli Hala Mistrzów się ożywi, to ludzie, którzy tutaj byli wiedzą, jak się wtedy ciężko tu gra. Cieszymy się ze zwycięstwa. Na pewno nie uniknęliśmy błędów, ale zagramy w półfinale i to się dla nas liczy.

Jak trener oceni całą rywalizację Rosy z Anwilem w ćwierćfinale Tauron Basket Ligi?

- To dwie drużyny o zbliżonych potencjałach. Anwil miał bardzo dobry początek sezonu, potem radził sobie nieco gorzej. Na koniec sezonu zasadniczego oba zespoły miały taki sam bilans, ale Anwil grał z wyższego miejsca, bo trzy razy nas pokonał. W ćwierćfinale potrafiliśmy wygrać ten ostatni, decydujący mecz i cieszymy się ogromnie, bo jest to dla klubu i miasta wielka sprawa.

No właśnie, awans do najlepszej czwórki w kraju to ogromny sukces klubu, który przecież dopiero drugi sezon występuje w ekstraklasie.

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjQxIiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

- Do tego trzeba też dołożyć mistrzostwo Polski juniorów starszych. Myślę, że to bardzo udany rok dla Radomia i klubu Rosa. Walczymy jednak o tak dużo jak się da. Wiadomo, że jesteśmy przeszczęśliwi, bo najpierw chcieliśmy być w ósemce, potem w szóstce, teraz w czwórce. Więcej chyba nie będziemy marzyć, ale będziemy walczyć do końca i kto wie, może uda się zdobyć medal.

Teraz w półfinale zmierzycie się z PGE Turowem Zgorzelec i chyba podejdziecie do tych spotkań bez zbędnej presji?

- To nie jest tak, że w takich meczach nie ma presji. Sami na siebie nakładamy presję, chcemy wygrywać jak najwięcej. To jest tak, że sportowiec wyznacza sobie kolejne cele. Nie ma takiego podejścia, że jak zagramy tak zagramy. Wyjdziemy na parkiet z wolą zwycięstwa. Czy się uda? Nie wiem. Może być tak, że będziemy tak wyczerpani fizycznie, że nie będziemy mieli szans i to będzie widać, ale to dopiero czas pokaże i zweryfikuje boisko.