Radio Rekord Radom 29 lat z Wami Radio Rekord Radom 29 lat z Wami
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjEiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

Przemysław Saczywko: Poświęcam się bez reszty

Przemysław Saczywko: Poświęcam się bez reszty
Z Przemysławem Saczywko, prezesem ROSY Radom rozmawia Krzysztof Domagała.


Na początku chciałem panu pogratulować. Pański zespół osiągnął historyczny sukces. Zdobyliście srebrny medal mistrzostw Polski; to największy sukces radomskiego sportu.


- Żadna radomska drużyna w sporcie zespołowym nie zdobyła do tej pory ani srebrnego, ani złotego medalu mistrzostw Polski, więc faktycznie to historyczny wynik. To konsekwencja 11 lat pracy w koszykówce, którą wykonała rodzina Saczywko. Dlatego po finale dosyć długo świętowaliśmy.

Czy ten medal był spełnieniem marzeń? Bo chyba o nim marzyliście od momentu, kiedy wprowadziliście drużynę do Tauron Basket Ligi.

- Oczywiście, to wielkie szczęście i spełnienie marzeń. Ale cały czas chcemy iść do przodu. Już teraz szukamy nowych miejsc do zagospodarowania i nowego pola do rozwoju. Ciągle trzeba sobie stawiać nowe cele.

Przyszły sezon będzie dla was zdecydowanie trudniejszy. Teraz będziecie grać jako medaliści, czyli każdy zespół w kraju będzie się na mecze z wami dodatkowo koncentrował.

- Tak powinno być, ale my z presją potrafimy sobie radzić. Mamy bardzo doświadczonego trenera – Wojciecha Kamińskiego i to będzie jego zadanie, żeby tak ustawić drużynę, żeby radziła sobie z presją.

Wróćmy jeszcze na moment do meczów finałowych Tauron Basket Ligi. Czy była szansa pokonać Stelmet? Bo w pojedynczych spotkaniach z nimi wygrywaliście, ale czy dało się z nimi wygrać na dystansie czterech spotkań?

- Pokonanie ich w takiej rywalizacji to niesamowicie ciężkie zadanie. Ale jak pokazały play-offy, a szczególnie pierwszy mecz, to Stelmet był do ruszenia. Jeżeli wygralibyśmy pierwszy pojedynek, rywalizacja mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Mogliśmy wygrać ten mecz i wtedy byłaby zupełnie inna motywacja i wiara wśród naszych zawodników. Jednak porażka po dwóch dogrywkach trochę podcięła nam skrzydła.

A czy nie było tak, że już trochę świętowaliście sam awans do finału?

- Było lekkie świętowanie, ale lekkie, pod naszą kontrolą. Nie pozwoliliśmy na nic wielkiego i kontrolowaliśmy, żeby nie doszło do żadnych uszczerbków fizycznych i psychicznych u zawodników. A do finału nie byliśmy chyba w pełni przygotowani fizycznie. To był długi sezon i dał się nam we znaki. Teraz musimy wyciągnąć wnioski i inaczej się przygotować, żebyśmy w dobrej formie wytrzymali trudy tak długich rozgrywek.

Może pan zdradzić, jakie premie dostali zawodnicy za zdobycie medalu?

- Nawet gdybym chciał powiedzieć, to nie pamiętam, jakie kwoty dostali poszczególni zawodnicy. Ale łącznie to duża suma, której nie mieliśmy zapisanej w budżecie, więc musiałem ją dodatkowo zdobyć.

Klub otrzymał nagrodę od Polskiej Ligi Koszykówki za wywalczenie miejsca medalowego?

- Tak, ale to symboliczna nagroda.

W tym roku udało się wam stworzyć bardzo dobry zespół, medalowy. Teraz czeka was walka o utrzymanie tego składu. Uda się to?

- Na pewno polski trzon zespołu pozostanie. Większość zawodników ma ważne kontrakty. Zostaną z nami: Michał Sokołowski, Daniel Szymkiewicz, Damian Jeszke, Łukasz Bonarek, Filip Zegzuła, Robert Witka i Kim Adams. Reszta też wyraziła chęć pozostania w klubie. Ale piłeczka jest po naszej stronie i my musimy się zastanowić, czy chcemy, żeby ci zawodnicy zostali w ROSIE. Mamy sporo czasu na podjęcie decyzji, więc w tym roku na pełen skład możemy trochę poczekać.

Do kiedy możemy poznać szczegóły?

- Wiadomości będą spływały w różnych okresach. Z doświadczenia wiem, że zawodnicy przedstawiają swoje oferty. W pierwszym etapie kluby się na nie nie godzą, a później koszykarze spuszczają z ceny i dogadują się z zespołami. My w tym roku postanowiliśmy z trenerem, że na zawodników zagranicznych możemy czekać nawet do września. Dlatego nie chcę składać żadnych deklaracji, kiedy będzie kompletna kadra, bo nie ma w tym temacie pośpiechu.

Czy w przyszłym roku ROSA ponownie zagra w europejskich pucharach?

- Ponownie mamy możliwość gry w FIBA Europe Cup. Te rozgrywki są doskonałym polem manewrowym dla zespołów takich jak nasz. Będziemy również grać w koszykarskiej Lidze Mistrzów. Czekamy na decyzję, czy będzie to możliwe w naszej hali; to dla nas bardzo ważne.

Sezon zaczniecie od superpucharu?

- Tak, zaczniemy od meczu o Superpuchar Polski; jako zdobywcy Pucharu Polski mamy do tego pełne prawo i z niego skorzystamy. Oczywiście chcielibyśmy, żeby ten mecz ponownie odbył się w Radomiu. Staramy się ściągać do naszego miasta jak najwięcej ciekawych imprez sportowych. Jestem dumny z Radomia i szczęśliwy, że mogę tu mieszkać. Dlatego jeżeli jest coś, co mogę zrobić dla Radomia, to dam z siebie wszystko, żeby to osiągnąć. A mecz o superpuchar jest na pewno doskonałą promocją miasta i regionu.

Czy po tym, jak ROSA zdobyła medal, w Radomiu będzie jeszcze większy boom na koszykówkę? Mecze finałowe pokazały już, że wasze spotkania cieszą się ogromną popularnością.


- Mam nadzieję, że będzie jeszcze większe zainteresowanie naszymi spotkaniami. Choć na finale byłem w szoku, że hala przy Narutowicza nie pękła. W wieloletniej historii tego obiektu chyba nigdy nie było w nim aż tylu osób, co na naszych meczach ze Stelmetem Zielona Góra.

Jak w Radomiu powstanie nowa hala, to nie powinno być problemu z jej wypełnieniem.

- Mam taką nadzieję. Ten sezon był doskonały prognostykiem i pokazał, że taki obiekt w Radomiu jest niezbędny. Wydaje mi się, że zarówno ROSA, jak i Cerrad Czarni nie powinni mieć problemu z zapełnieniem pięciotysięcznej hali.

Zmieńmy trochę temat i pomówmy o panu. Jest pan zaangażowany w koszykówkę od 11 lat. Jaki był to czas i czy wiele musiał pan poświęcić dla tego sportu?


- Na pewno było wiele poświęceń i wyrzeczeń. Ja mam tak, że jak w coś się angażuję, to poświęcam się bez reszty. Kiedy zająłem się koszykówką, zrezygnowałem z czasu wolnego dla siebie; czasem rezygnuję również z czasu dla mojej rodziny. Dodatkowo to też spory wysiłek fizyczny. W sporcie presja jest zupełnie inna niż w biznesie. W biznesie można dozować emocje przez długi czas, a w sporcie nawet w perspektywie jednego meczu emocje mogą mieć różne natężenie i często się zmieniać. Od strony emocjonalnej sport jest dużo intensywniejszy, co też przekłada się na pewne zmęczenie. Tego nie da się oszukać. Ten sezon był bardzo intensywny, długi i pozostawił swój ślad. Jak zaczyna się grać na takim poziomie, to człowiek automatycznie fizycznie zaczyna przekładać te elementy nad inne. U mnie na sam koniec sezonu zaczęło już brakować koncentracji w innych dziedzinach pracy niż w sporcie. W ostatnich miesiącach sport pochłonął mnie bez reszty. Końcówka była tak intensywna i emocjonalna, że ciężko mi było skupić się na czymś innym. Wszystkie projekty, w które jestem zaangażowany, mocno ucierpiały w tym czasie.

Jako grupa ROSA nie inwestujecie tylko w pierwszy zespół, ale wspieracie koszykówkę na każdym szczeblu - od rozgrywek juniorskich po seniorskie. Panu jako prezesowi zespołu co sprawia większą radość: oglądanie spotkań dorosłej drużyny czy przyglądanie się rozwojowi młodych graczy?

- Nie da się tego porównać. Na pewno rozwój dzieci jest bardzo satysfakcjonujący. Bo czasem zdarza się, że ci chłopcy mają w życiu mocno pod górkę. Wywodzą się z różnych środowisk i często marnują swoje życie gdzieś pod sklepem czy klatką schodową. Ale nagle odnajdą sport - pojawiają się w sali gimnastycznej i dochodzą do wniosku, że koszykówka jest tym, co chcą w życiu robić. A dla nas jako właścicieli klubu to jest piękne, bo wiemy, że z tych chłopaków wyrosną wartościowi ludzie. Dodatkowo w rozgrywki młodzieżowe człowiek mocniej się angażuje, bo jak widzi te wszystkie dzieci, które zostawiają serce na parkiecie, to jest niesamowite. One nie kalkulują, one żyją koszykówką i razem z nią rosną, ale w sporcie juniorskim najpiękniejsze jest zaangażowanie emocjonalne. Natomiast w sporcie zawodowym jest zdecydowanie więcej kalkulacji, rachunku zysku i strat. Na boisku często widać te kalkulacje, ta koszykówka jest wyrachowana, natomiast u dzieci tego nie ma; ich gra jest czysta i przez to piękna.

Gdyby mógł pan cofnąć czas o te 11 lat, to ponownie zająłby się pan koszykówką? Czy jednak inaczej ułożył swoje życie?


- Zrobiłbym to samo. Nie żałuję tego czasu; to był piękny okres w moim życiu. Koszykówka bardzo wiele mnie nauczyła; dzięki niej przeżyłem wiele pięknych chwil i poznałem wartościowych ludzi. Dlatego nic nie chcę zmieniać.



PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjMiIGRhdGEtcmV2aXZlLWlkPSI0NGIxNzY0MWJjOTg4OTU5NmEyZDdiN2ZkNTRiNWZlNSI+PC9pbnM+DQo=

#WieszPierwszy

Najnowsze wiadomości

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE1IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Najczęściej czytane

PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K
PGlucyBkYXRhLXJldml2ZS16b25laWQ9IjE5IiBkYXRhLXJldml2ZS1pZD0iNDRiMTc2NDFiYzk4ODk1OTZhMmQ3YjdmZDU0YjVmZTUiPjwvaW5zPg0K

Polecamy